sobota, 5 lipca 2014

Rozdział 19.
Cz.1

Kiedy przyjechałam do Nowego Yourku, nie miałam problemów, by znaleźć szkołę, a zarazem mój nowy dom. Poczułam wibracje w telefonie, ale odrzuciłam połączenie. W sekretariacie dano mi klucz do pokoju, w którym miałam mieszkać. Poszłam schodami na 4 piętro, ledwo wnosząc walizki. Otworzyłam pokój, w którym miałam mieszkać, ujrzałam tam dziewczynę, która siedziała na swoim łóżku robiąc coś na telefonie. Ja wzięłam się za rozpakowywanie swojej walizki.
- Jesteś nowa? -zwróciła się do mnie. - Czy Cię przenieśli?
- Nowa - stwierdziłam niepewnie.
Uśmiechnęła się pod nosem jakby coś ją rozbawiło. Do naszego pokoju weszła pani.
- Dzień dobry, przyniosłam strój dla Pani Green i chciałam wam obu życzyć dobrego roku. Macie tu jeszcze jutrzejszy plan. - podała nam do ręki karteczkę. - Dobrze się wyśpijcie jutro czeka was ciężki dzień. Nie wierzyłam w to, że jestem w Ameryce, bez przyjaciół, nigdy sama nie podróżowałam. Na dworze robiło już się powoli ciemno, moja współlokatorka układała się już do łóżka, więc zrobiłam to samo. Ale jakoś nie mogłam zasnąć. Wyciągnęłam z torby słuchawki i podłączyłam je do telefonu, włączając jakąś piosenkę.

****

Wstałam o 7:00, a zajęcia zaczynałam o 7:45. Szybko wstałam zaścielając za sobą łóżko, po czym wyciągnęłam ciuchy i pobiegłam się przygotować. Akurat kiedy się przygotowałam była 7:30. Zbiegłam do sali gdzie miałam mieć właśnie zajęcia z tańca współczesnego. Weszłam na salę, gdzie ujrzałam już sporo uczniów. Odeszłam pod ścianę i zaczęłam się rozciągać. Po niecałych 5 minutach przez próg drzwi weszła pani McLevis.
- Na początku - zaczęła - Chcę wam przedstawić nową uczennicę Courtney Smith i Amelię Green, wystąpcie dziewczyny. - nie byłyśmy aż tak nowe, tylko po prostu przyjechałyśmy później i dlatego mówili, że "nowe".
Zrobiłam krok do przodu odwracając się do klasy. A następnie za znakiem nauczycielki wróciłam na swoje miejsce. To samo zrobiła tamta dziewczyna. Potem zaczęliśmy tworzyć układ taneczny, każdy sam. Po godzinie musieliśmy już występować, poszłam na pierwszy ogień. Zatańczyłam parę kroków, które miałam już wymyślone wcześniej, ale powinnam je jeszcze dopracować. Ale Pani mnie pochwaliła i powiedziała, że świetnie tańczę. Zajęcia trwały jeszcze z około 2 godzin, dzięki czemu reszta mogła zaprezentować swój układ. Niektórzy mieli naprawdę czadowe kroki. Po 3 godzinach wyszliśmy z sali.
- Ej, poczekaj! - usłyszałam za sobą głos. Była to dziewczyna, która wystąpiła ze mną ze szeregu na lekcji.
- Hmm?
- Co masz teraz? - zainteresowała się - A tak poza tym to jestem Courtney ale mówi Cou.
- Śpiew - odpowiedziałam jej - A ty? Ja jestem Amielia. ale wolę abyś mówiła mi Mia.
- Też mam śpiew, idziemy razem?
- Jasne - zgodziłam się.
Dziewczyna była naprawdę bardzo miła. W drodze do klasy dużo rozmawialiśmy. Okazało się, że też jest z Bradford, a w szkole ma pokój niedaleko mnie. Przechodziliśmy właśnie koło grupki chłopaków.
- Uuu, ale dupy! - powiedział jeden z nich. - Wolne jesteście?
- Zajęta - odpowiedziałam szybko.
- Tobą niezainteresowana - odpowiedziała Cou.
Odeszłyśmy. Stanęłyśmy właśnie pod klasą do śpiewu. Otworzyłyśmy drzwi i usiadłyśmy w ostatniej ławce. Jedynej wolnej. Do klasy wszedł właśnie nauczyciel. Zaczął od przedstawienia nas tak jak na poprzedniej lekcji.
- Panno Green i Panno Smith zaśpiewajcie nam coś - zaproponował nauczyciel. - Green ty pierwsza.
Wstałam z krzesła i niepewnie szłam do przodu. Stanęłam przed nauczycielem podając mu p-driva. Kazałam włączyć 4 i zaczęłam śpiewać. Słowa szły mniej więcej tak:


 Suddenly my choice is clear
I knew only you and i were standing here

And beautiful is all i see
Its only you
I know
Its true
It has to be

Well that money isn't worth a thing
if you didn't earn it
You don't deserve it

True love doesn't cost a thing
and if you try to buy it
You can't return it
No no oh

Your friends are doing all the same things
and my friends their looking at what you wasting
Well it doesn't matter if we change their minds

Suddenly I can see
What I didn't before
And I don't care what they say anymore
Cause I'm falling Falling
Finally falling falling

I don't need all the finer things
Diamond rings are nothing
So show me something

Cause love is all i need
All I ever wanted
And now I've got it

Yeah eh eh

My friends are wondering
What you're thinking
And your friends
They probably think the same thing
Well it doesn't matter if we change their mind 
Suddenly I can see
What I didn't before 
And i don't care what they say anymore
Cause I'm Falling Falling
Finally Falling Falling

If you can't find love, when you're in it
just forget it
It will change your mind once you get it
Don't you get it
Cause we did it, Yea we did it
Well we did it

Suddenly I can see
What I didn't before
And I don't care what they say anymore
Cause I'm Falling Falling
Finally Falling Falling

Suddenly I can see
What I didn't before
And I don't care what they say anymore
Cause I'm Falling Falling
Finally Falling Falling

Finally Falling Falling
Finally Falling Falling 

Miny całej klasy wyglądały na zdziwione. Wiedziałam, że nie zaśpiewałam ekstra, tak jak powinnam. Zabrałam od nauczyciela, mały sprzęcik i wróciłam do ławki.
- Gdzie nauczyłaś się tak dobrze śpiewać? - spytała cicho Cou.
- A teraz pani Smith. Po za tym Amelio wspaniały głos - powiedział nauczyciel.
- Dziękuję.
Po tym jak moja koleżanka z ławki zaśpiewała, a głos miała cudowny, przeszliśmy do nauki piosenki wymyślonej przez pana Harrisa. Powiem szczerze, że miała piękne słowa. Po lekcji udałam się od razu do pokoju, gdzie była już moja współlokatorka.

- Cześć - przywitałam się.
- Hej - odpowiedziałam - Ty jesteś Mia co nie?
AVRIL
- Tak, a ty? - zdałam sobie sprawę, że nie zapytałam wcześniej koleżanki o jej imię.
- Avril - przedstawiła się.
Usiadłam na łóżku, zmęczona pięcioma godzinami nauki tańca i śpiewu. Wyciągnęłam słuchawki z szuflady, nałożyłam je do uszy podłączając je do telefonu i ułożyłam się na miękkiej poduszce. Nie minął jeszcze cały dzień, a ja już zaczęłam tęsknić za Bradford i moimi przyjaciółmi. Nagle zrozumiałam, że ktoś do mnie dzwoni. Odłączyłam słuchawki, wzięłam ze sobą telefon i wybiegłam z pokoju na korytarz. Odebrałam szybko.
- Selena - powiedziałam szybko do słuchawki.
- Nie? Zayn - odpowiedział.
- Ahh, okay. Sorry - uśmiechnęłam się pod nosem.
- Co tam? - spytał - Bo bez Ciebie tak jakoś dziwnie.
- Bez Was, też nie jest tak fajnie. - wiedząc, że zapowiada się na dłuższą rozmowę usiadłam na ławeczce. - Może byście mnie odwiedzili za kilka dni?
- Nie mamy za bardzo czasu, bo wiesz próby i w ogóle, ale za 4 miesiące się zobaczymy, przyjedziesz na święta?
- No jasne - posmutniałam.
- Kochanie nie gniewaj się.
- Nie gniewam się. - poczułam jak po moim policzku spływa łza. - A jak wam idą próby?
- Dobrze - stwierdził.
- Muszę kończyć - powiedziałam naciskając czerwoną słuchawkę, która miała oznaczać koniec rozmowy.
Nie chciałam aby wiedział, że płaczę. Płakałam bo wiedziałam, że przez około 4 miesiące nie będziemy się widzieć, a ja już tęsknie.
- Co się stało? - podeszła do mnie Courtney, przytulając mnie i siadając obok.
- Moi przyjaciele i chłopak są zajęci i nie będą mogli mnie odwiedzić - wiedziałam, że jej mogę zaufać. - Nie będziemy się widzieć przez cztery miesiące, a ja już tęsknie.
- Wszystko będzie dobrze, jeszcze się zobaczycie. - pocieszała mnie - Nie rozstajecie się na całe swoje życie, w każdym momencie możesz zrezygnować.
- Nie chcę - powstrzymywałam łzy - Nie zrezygnuje ze studiów, za bardzo mi zależy...
- Jesteś pewna co do swojego chłopaka, że chodzi o to, że się nie zobaczycie? A nie o to, że skończycie związek, bo na odległość nie wypada?
Dzięki koleżance zrozumiałam, że nie płakałam chyba z tęsknoty tylko bałam się, że nie będziemy już razem. Bałam się, że stracimy kontakt, albo po prostu zerwiemy. Bałam się, że będę cierpieć z jego powodu. 

****

- Mia, bo się spóźnimy! - budziły mnie jakieś głosy. 
- Gdzie? - spytałam zmęczona. 
- Na samolot. 
- Courtney - podniosłam się do pozycji siedzącej. - Ja nie lecę. 
- Dlaczego? - zdziwiła się przysiadając obok mnie.
- Muszę popracować nad układem. Pani Brown kazała mi poćwiczyć z Mikiem do występu na koniec września. 
- Ale jest dopiero początek września.
- To ważne, ale też nie wiem dlaczego - powiedziałam ubierając kapcie.
- Rozumiem. - stwierdziła - To ja też nie lecę. 
- Leć, musisz odwiedzić rodzinę. 
- Ale chciałam z Tobą. 
- Powiedz jej prawdę - do pokoju weszły Perrie i Avril. 
Co ona tu do cholery robi? 
- Co ty tu robisz Pezz? - zapytałam szybko. 
- No cóż. Będę chodzić tu na studia. 
- No, ale przecież ty już tańczysz w zespole. 
- Na razie mamy przerwę - przewróciła oczami. - Powiedz jej! - wskazała głową na mnie, zwracając się do Cou. 
- O czym? - zaciekawiłam się. 
- Courtney jest sierotą - zaczęła Perrie - Jej mama zmarła przy porodzie. Mieszkała tylko z tatą i babcią. No, ale wiesz jej ojciec zginął w wypadku, więc została tylko z babcią - spojrzałam na Courtney, która zalewała się łzami - Ale jej babcię oddali do domu starców, a ją do domu dziecka.
- A skąd ty to wiesz? - wstałam na równe nogi.
- Courtney to była przyjaciółka Kelly - odpowiedziała - Już nie rób takich spin.
Przytuliłam przyjaciółkę podając jej chusteczkę. Dziewczyna zalewała się łzami. Rozumiem, że musi jej być ciężko z tym żyć. Sama wiem jak to jest stracić rodziców. W końcu nigdy ich nie miałam. Nie wiedziałam tylko jak można być tak wredną osobą jak Pezz. Ciekawiło mnie jak Zayn mógł z nią chodzić?! Właściwie to nigdy nie słyszałam o tym, że zerwali. Poszłam się ubrać, a później zaprowadziłam koleżankę do jej pokoju i próbowałam ją pocieszyć...Niestety wybiła godzina o której umówiłam się Mikiem, na naukę tańca. Pożegnałam się i wyszłam z pokoju, kierując się na salę. Mike już na mnie czekał. 
- Hej - przywitałam się - Wymyśliłeś już coś? 
- Hm, nie. Mieliśmy zrobić to razem. 
- Spoko, spoko nie denerwuj się - powiedziałam. 
Kolega włączył muzykę i oboje zaczęliśmy się rozgrzewać. Po 10 minutach, bo po tylu skończyliśmy się rozgrzewać wzięliśmy się za układ. Każdy dał swój pomysł i połączyliśmy to w jedno. Wyglądało to mniej więcej tak:
Obojgu nam kawałek się spodobał i nie chcieliśmy go zmieniać. Umówiliśmy się na kolejną próbę jutro. Wyszłam z sali idąc korytarzem do swojego pokoju. 
- Hej - zaczepił mnie jeden koleś. 
- Hej? - odpowiedziałam niepewnie.
- Jestem Cody - przedstawił się - A ty? 
- Amelia, ale mów mi Mia - posłałam mu uśmiech. 
- Mieszkasz tu? - wskazał na drzwi pokoju - Z Avril? 
- Um, no tak, a czemu pytasz? 
- Tak o. Nie jest za wredna? - zapytał. 
- Nie. Nie wiem. Mieszkam tu od wczoraj - powiedziałam. 
Z pokoju wyszła właśnie Avril z Perrie. Moja współlokatorka wydała się nieco zazdrosna, że rozmawiam z tym chłopakiem, ale być może tak mi się wydawało. Nie ważne. Cody wydawał się bardzo miły, ale miałam wrażenie, że z mną flirtował. Nie przeszkadzało mi to za bardzo. I muszę wam w tej chwili powiedzieć, że ten koleś to ciacho, może nie takie jak Zayn, ale jednak ciacho.
- Dasz się umówić dzisiaj na jakąś kolację? - spytał wreszcie. 
- Randka? 
- Nie, tak po koleżeńsku...To jak? 
- Okay.- zgodziłam się. 
- Wpadnę o 7. - poinformował. 
- Dobra. Cześć - pożegnałam się. Nie myślcie sobie, że zdradzam Zayna, ani nic, ale to chyba nic złego jak wyjdę z kolegą na jakiś obiad. To raczej nie będzie randka. Poszłam do pokoju Courtney. Widziałam jak jej się humor poprawił. Sprzątała właśnie swoje rzeczy.
- Hej! - przywitałam koleżankę.
- Cześć - odpowiedziała. - Jak poszła próba? - przysiadła na swoim łóżku.
- A okay, dzisiaj idę na kolację...
- Z kim? - przerwała mi.
- Właśnie chciałam Ci powiedzieć, ale mi przerwałaś.
- No mów! - rozkazała.
- Z Cody'm.
Dziewczyna ucichła.
- Nie jesteś z Zaynem? - spytała po chwili.
- Jestem.
O co jej chodziło? Nie miałam zamiaru zdradzać Zayna, ani nic podobnego, ale chyba mogę wyjść czasem gdzieś z kolegą...Prawda?! Nie rozumiałam co chciała mi przekazać przez to pytaniem.
- Cody, tak słyszałam, to największe ciacho tej szkoły, a wiesz jacy są najładniejsi?
- Wyluzuj! - krzyknęłam. - Dobra idę, do sali pograć na pianinie.
Wyszłam z pokoju koleżanki. Zaczęłam się dziwnie czuć, kiedy rozmawiałyśmy o tym ciachu. Courtney wydawała się dziwna w pewnym momencie miałam wrażenie, że ona nie chcę, żebym z nim poszła ze względu na to, że on jej się podoba. Byłam ciekawa, czy się od kogoś się dowiedziała czy sama to zmyśliła. No nic...Weszłam do sali muzycznej i miałam zaczynać grać, ale w pewnym momencie przerwał mi mój telefon.
- Ha... - nie zdążyłam dokończyć.
- Mia, nigdzie nie pójdziesz! - wrzasnął przez słuchawkę.
- Gdzie nie pójdę? - zaciekawiłam się.
- Na kolację.
- A skąd ty to Zayn właściwie wiesz? Perrie Ci powiedziała? - z jednej strony to było możliwe, ale z drugiej strony skąd ona mogła mieć takie info?
- Tak. To moja przyjaciółka. - wyluzował - Nigdzie nie idziesz, rozumiesz?
- Zayn to tylko kolacja nic więcej - zdenerwowałam się.
- A co jeśli ja bym poszedł na taką kolację po koleżeńsku z Perrie? - zaczynał mi robić sceny.
- Proszę bardzo - pozwoliłam. - Jeśli nie zdradzisz mnie to bardzo proszę. Ja nie mam zamiaru tego zrobić. Kocham Cię i tylko Ciebie rozumiesz?
- Mhm - przytaknął - Też Cię kocham. A ponieważ mnie kochasz nie pójdziesz z nim na ta kolację?
- Zayn - syknęłam. - Błagam to tylko kolacja - powtarzałam.
- No i?
- Jak się uspokoisz do zadzwoń - rozłączyłam się.
Rozumiałam, że te sceny zazdrości bo mnie kocha, ale trochę przesadzał jak dla mnie. Kolacja z kolegą to nic wielkiego. Wyłączyłam telefon i wzięłam się do grania. Przypomniało mi się dzieciństwo, gdy zawsze siadałam przy pianinie grałam byle jak, bo jeszcze nie umiałam i śpiewałam całkiem zmyślone piosenki. Teraz chciałam zrobić to samo. Nie, że śpiewać zmyślone piosenki, tylko zagrać swoją własną, którą chciałam w końcu napisać. Wzięłam się więc do roboty. Była godzina 4:55 PM. Nie martwiłam się za bardzo czasem...

*****

Tak! Wreszcie skończyłam pierwszą zwrotkę i kawałek refrenu. Piosenka nie była jeszcze w całości, a po za tym uznałam, że ten kawałek potrzebuje jeszcze kilku poprawek, ale gdy skończyłam zauważyłam godzinę 6:30 PM. Wzięłam szybko do ręki tekst piosenki i wybiegłam z sali najszybciej jak mogłam, aby trafić do swojego pokoju. Wybrałam swoją czarną sukienkę ozdobioną brylancikami. Wiem, że to zwykła kolacja po koleżeńsku, ale wyglądać jakoś trzeba. Poszłam do łazienki. Wyprostowałam szybko włosy, zrobiłam lekki makijaż, ubrałam sukienkę i czarne buty na obcasie. Wyszłam z łazienki, i w tamtym momencie ktoś zapukał. Zdałam sobie sprawę, że to Cody. Otworzyłam drzwi i wyszłam z pokoju. 
- Ładnie wyglądasz - skomentował. 
- Dzięki - powiedziałam nieśmiało. - Gdzie idziemy? 
- Do restauracji w mieście - uśmiechnął się. - Tylko trzeba powiedzieć dyrektorce, że wychodzimy. 
Poszliśmy najpierw do gabinetu dyrektorki, a później udaliśmy się do restauracji. Po 15 minutach drogi byliśmy na miejscu. Złożyliśmy zamówienia i pozostało tylko czekanie. Podczas tego czekania dużo rozmawialiśmy. Dowiedziałam się, że jest z Ameryki no i że jego siostra - Megan przyjaźni się z Lily, ale moja kuzynka nigdy o niej nie wspominała. Ciekawa byłam czemu. Nasze dania szybko przyszły. Zjedliśmy je równie szybko, ale nie wracaliśmy jeszcze, bo dobrze nam się rozmawiało. Cody był wyjątkowo miły niż reszta chłopaków. Poszliśmy pochodzić po mieście. Wróciliśmy gdzieś o 23, i trochę nam się dostało. Trzy soboty w szkole! OMG my chyba jesteśmy dorośli?! Ale szkoła...I do tego artystyczna...Już taka jest.
- Dobranoc - powiedział całując mój lewy policzek.
- Dobranoc - odpowiedziałam.
Weszłam cicho do pokoju, by nie obudzić mojej współlokatorki. Ułożyłam się do spania i usnęłam.
Obudziły mnie wrzaski, był środek nocy. Wyszłam na korytarz i zobaczyłam Zayna i Cody'ego kłócących się. Nie no EKSTRA! A obok nich jeszcze Perrie, no jej nie mogło zabraknąć co nie?
- Ej - wydarłam się. Na co oboje się uspokoili. - Co tu się dzieje?!
- To z nim byłaś na randce? - spytał Zayn wskazując na Cody'ego.
- Jakiej randce?! Kolacji przyjacielsku, a to dużo różnica - skrzyżowałam ręce na piersi - Mówiłeś, że nie możesz mnie odwiedzić, próby i w ogóle, więc co ty właściwie tu robisz?
- Mamy małą przerwę. Przyjechałem, bo mnie nie posłuchałaś!
- Aha? Czyli nie przyjechałeś mnie odwiedzić tylko zrobić mi sceny zazdrości?
- Nie - wtrąciła Perrie.
- A ty mogłabyś się nie wtrącać w nie swoje sprawy - skarciłam ją wzrokiem.
- Oczywiście, że chciałem Cię zobaczyć - powiedział Zayn podchodząc do mnie.
- Przed chwilę słyszałam, że przyjechałeś tylko, bo Cię nie posłuchałam.
- Przepraszam - zbliżył się do mnie złączając nasze w usta w głębokim pocałunku. - Pokażesz mi swój pokój?
- Tylko nie licz na nic więcej niż tylko pocałunek - zażartowałam. - A Cody zapomniałam Ci podziękować, za miły czas.
- Nie ma za co - stwierdził - Ja też dziękuję. Widzimy się jutro na próbie?
- Hm, jakiej próbie?
- Śpiewu.
- Aha. Okay. Jutro mi wyjaśnisz, bo nic nie rozumiem - rozkazałam.
Przyjaciel nic mi nie odpowiedział, bo Malik zamknął już drzwi, ale z takim trzaskiem, że Avril się prawie obudziła. Spiorunowałam swojego chłopaka wzrokiem i wskazałam ręką miejsce obok mnie. Nie mieliśmy za bardzo możliwości by pogadać, bo nie mogliśmy bardziej obudzić mojej współlokatorki. Zayn złapał mnie za rękę i wyprowadził z pokoju. Znaleźliśmy się na korytarzu. Usiedliśmy na ławce obok i zaczęliśmy rozmawiać. Dopytywałam go o Anglię i o przyjaciół. Niewiele się dowiedziałam, bo Zayn chciał się dowiedzieć co robiliśmy na kolacji z Codym.
- Zayn, mówię Ci że nic się nie wydarzyło - powiedziałam cicho.
- Ale, poszłaś bez mojego pozwolenia.
- To teraz je potrzebuję? - wstałam na równe nogi.
- No raczej. Jesteśmy z związku i nie powinnaś chodzić na kolację bez zgody drugiej osoby. Czemu w ogóle się zgodziłaś.
- Bo... - westchnęłam niezdecydowana - Bo ty nigdy mnie nie zabierałeś! Nawet jak byliśmy przyjaciółmi. Na żadną kolację nawet po przyjacielsku.
- Teraz wytykasz mi moje błędy!? - uniósł się zdziwiony.
- Cześć - powiedziałam wchodząc do swojego pokoju i zamykając przed nim drzwi.
Poszłam do łazienki wziąść prysznic. Ubrałam na siebie swoją piżamę i ułożyłam się do spania. Nie mogłam zasnąć, chyba bolało mnie to, że wytknęłam mu, że nigdy nie zabrał mnie na kolację. Zasnęłam w momencie gdy zdałam sobie sprawę, że jutro próbę mam. Nie wiem dlaczego pani dyrektor każe nam już pracować nad układami. Skoro ledwo co zaczął się nowy rok szkolny.

***** 

Wstałam o godzinie 10:40. Była niedziela, więc na korytarzach i na podwórku było cicho, gdyż wiele osób pojechało w odwiedziny do swoich domów. Wyjechali w piątek po zajęciach, albo w sobotę rankiem. Wracać mieli dopiero o 12 dzisiejszego dnia. Poszłam do łazienki przebrać się w ciuchy. W Nowym Yourku w przeciwieństwie do Bradford było gorąco. Ubrałam się w to: ------------>
Po tym jak już się przyszykowałam poszłam do sali śpiewu, gdzie spotkałam Cody'ego i Zayna. 
- Hej chłopaki! - przywitałam się. 
- Hej - odpowiedział Cody. 
Zayn wydawał się smutny, albo zły. Z jego twarzy nigdy nie można było odczytać w jakim jest humorze. 
- Cody możesz mi wyjaśnić o jakiej próbie mówiłeś w nocy? - spytałam. 
- Pani dyrektor poprosiła, abyśmy zaśpiewali na końcu września na tym przedstawieniu dla komisji. - wyjaśnił. 
- O jakiej komisji mowa? - zdziwiłam się. 
- O komisji, która ma zdecydować czy szkoła dalej będzie mogła funkcjonować. - wtrąciła dyrektorka. - Panie Malik, poprosiłabym pana do gabinetu. 
- Ale ja nie uczęszczam do tej szkoły - bronił się. 
- Muszę z panem porozmawiać. 
- Em, Zayn - zatrzymałam go na moment - Przepraszam za wczoraj. 
Posłał mi ten swój uroczy uśmiech, któremu jak zawsze nie mogłam się oprzeć. Podeszłam do pianina. To samo zrobił mój kolega i zaczęliśmy ćwiczyć piosenkę, którą napisał, a była naprawę niesamowita. Zaczęłam się zastanawiać czy ta piosenka nie jest o życiu chłopaka. Nie wierzyłam, że ktoś tak dobrze może wczuć się śpiewając jakąś piosenkę. Naprawdę mi się podobał tekst.
- Cody muszę się zwijać na próbę tańca. - poinformowałam go. - Pośpiewamy jutro okay?
- Okay - chłopak przytulił mnie na pożegnanie.
Pobiegłam szybko do jednej z sal tańca, ale jak się okazało była zajęta przez baletnice nie tylko jedną, ale tak chyba przez dwadzieścia, pobiegłam do drugiej, ale tam ćwiczyła jakaś dziewczyna ze swoim partnerem, pobiegłam na górę i weszłam do jednej i zauważyłam Zayna trenującego taniec z Perrie. Zayn i taniec? Czegoś tu nie rozumiałam, przecież on nie umie tańczyć...
- Eh, sorry - powiedziałam.
Wyszłam z ich sali i poszłam do drugiej, która znajdowała się obok tej gdzie ćwiczyli właśnie Zayn z Pezz. Miałam nadzieje, że to właśnie dobra sala. I miałam rację. Mike już się rozgrzewał.
- Spóźniłaś się - zwrócił mi uwagę, jakbym nie wiedziała.
- Wiem. Zapomniałam w której klasie mamy próbę - dołączyłam do jego rozgrzewki.
Mike wymyślił własną. Robiłam to co on, ale ciężko był nadążyć. Po 10 minutach wzięliśmy się za kończenie naszego układu. Wydawało się, że pracujemy ponad siły, ale nagle coś mnie dotknęło, ale nie tak fizycznie tylko psychicznie. Dlaczego Zayn tańczył z Perrie? Po pierwsze dlaczego z nią? A po drugie, czemu on skoro nie umie tańczyć? Albo przynajmniej tak twierdził, no ba ja i tak nigdy nie widziałam go tańczącego. Okłamał mnie? Hm...dlaczego?
- Widzę, że jesteś zmęczona - skomentował Mike - Idź odpocznij i widzimy się jutro po zajęciach. - posłał mi uśmiech - W sali na dole nr. 11
- Okay, okay zapamiętałam - rzuciłam zamykając drzwi od sali.
Szłam korytarzem dochodząc do schodów, które miały zaprowadzić mnie do mojego pokoju. Pobiegłam szybko na 7 piętro, znajdując swój pokój. Avril nie było w pokoju, więc rzuciłam się na łóżko i włączyłam TV i natknęłam się na fajny reportaż:
- Dziewczyna znanego piosenkarza z zespołu One Direction - Zayna Malika, znana jako Amelia Green, wczoraj udała się do restauracji z jakimś chłopakiem i to nie był Zayn. Paparatzzie przyłapało ich! Czy to spodoba się Zaynowi? Czy coś zmieni się w ich stosunkach? A tego dowiemy się wkrótce.
Wyłączyłam telewizor gapiąc się w niego z rozszerzonymi oczami i otwartymi ustami. Byłam w szoku. Jak oni mnie aż tu znaleźli? Ale to niesamowite jak oni się tego wszystkiego tak szybko dowiadują...Nie ważne, bo przecież go nie zdradziłam. Nie poszłam z nim do łóżka, ani go nie pocałowałam, więc nie rozumiem w czym problem? To kolacja po przyjacielsku. Nie zdradziłabym chłopaka na którym zależy mi najbardziej na świecie. Zastanawia mnie tylko, czy jemu zależy na mnie? Gdyby nie zależało to pewnie by nie przyjechał do mnie z powodu jakiejś kolacji...

---------------------------------------------------------
Witajcie! Rozdział 19, jest ogólnie długi, więc
podzieliłam go na dwie części. Mamy właśnie 1, a druga
pojawi się wkrótce...Jeśli będzie wyznaczona liczba komentarzy. Życzę miłych wakacji! <3
5 kom = next ;))


6 komentarzy: