poniedziałek, 21 lipca 2014

28. '...Cieszyłam się, że wreszcie ich wszystkich zobaczę...'


2 miesiące później. 

Temu miejscu zawdzięczam bardzo dużo. Mimo, że już dziś wyjeżdżam to cieszę się, że tu byłam. Dzięki Cou i psychologowi przestałam ćpać i ostatnią paczkę po prostu oddałam. Zaprzyjaźniłam się bardziej z Alexis i Destiny. Billy i Tom również okazali się super. Danny też, ale nie miałam okazji za bardzo go poznać, więc nie mogę stwierdzić jaki jest naprawdę. 
- Mia idziesz? - spytała Courtney. 
- Tak. 
Pożegnałam się z psychologiem, który mi pomógł i wyszłam z budynku. Poczułam takie wolne powietrze. Złapałyśmy pierwszą lepszą taksówkę i odjechałyśmy na lotnisko. Odebrałyśmy bilety i wsiadłyśmy. Usiadłam koło Courtney, a Alex i Destiny obok siebie. Po 2,5 godzinach byliśmy na miejscu. Alex i Tini jechały do Londynu, a my do Bradford, więc się rozdzieliłyśmy. Obiecałyśmy sobie, że się odwiedzimy wkrótce i wsiadłyśmy do swoich taksówek. Po jakiejś godzinie dojechaliśmy do mojego miejsca zamieszkania. 
- Ja jadę dalej - powiedziała Cou. 
- Nie - przypomniała mi się jej historia. - Idziesz do mnie i koniec! 
Pociągnęłam ją za rękę i zapłaciłam taksówkarzowi. Weszłam do swojego mieszkania, a na kanapie zastałam Tracy oglądającą w samotności TV. Cicho podeszłam do niej i przytuliłam. Podskoczyła wystraszona i odwróciła się szybko.
- Witaj siostrzyczko! - krzyknęłam.
- No hej! - przytuliła mnie.
- A tak Courtney, będzie z nami mieszkała przez jakiś czas - poinformowałam bliźniaczkę.
- Wy jesteście identyczne - wydukała zaskoczona Cou.
- Tak. - stwierdziła Tracy - A po za tym ciocia z wujkiem zabrali Lily.
- Co? Dlaczego? - zdziwiłam się.
- No, bo dowiedzieli się, że byłaś na odwyku i stwierdzili, że jak wrócisz będziesz dawać jej zły przykład.
- Aha. - poczułam się winna. - Cou, pokaże Ci pokój. Chodź!
Zaprowadziłam Courtney do jej nowego pokoju i zapoznałam z całym domem. Poszłam do siebie pokoju i rozłożyłam się wkładając do szafy walizkę z ciuchami, której nie chciało mi się rozpakowywać, byłam zbyt zmęczona lotem, więc szybko zasnęłam.

***** 

Obudziłam się i zobaczyła postać, która siedziała plecami do mnie. Wiedziałam kto to. No cóż, ciężko było nie poznać swojego chłopaka. 
- Zayn! - krzyknęłam. 
Chłopak gwałtownie odwrócił się w moją stronę i przytulił mnie mocno. 
- Mia! Jak się spało? 
- A dobrze, która godzina. 
- 9:40 następnego dnia. 
- Wow trochę pospałam. 
- No - zgodził się z mną. - Za dwa dni są urodziny Louisa, ale on nie chce ich urządzać w wigilię. 
- To niech zrobi to w sylwestra - zaproponowałam. 
- Nie może, bo El wyjeżdża, więc robi je 28 grudnia, dasz radę przyjść? 
- Tak, tylko nie wiem co mu kupić - wstałam na równe nogi podchodząc do szafy. 
- Coś się znajdzie. 
Malik podszedł do mnie i przytulił od tyłu. Odwróciłam się i nasze usta zostały złączone. Jak zwykle ktoś musiał nam przeszkodzić.
- Zayn - powiedział Lou. Ale gdy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko i podbiegł. - Mia!
Przytuliłam go, a on odwzajemnił uścisk. Cieszyłam się, że wreszcie ich wszystkich zobaczę. Zeszłam na dół jeszcze w ubraniach z podróży i zauważyłam siedzących na kanapie Horana, Stylesa i Liama.
- Chłopaki! - rzuciłam się na nich, witając się z każdym po kolei.
- Amelia! - krzyknęli chóralnie.
- Jak się cieszę, że znów was widzę - przyznałam.
Zeszłam z kanapy i usiadłam na szklanym stoliku. Zaczęliśmy rozmawiać, a po chwili i wygłupiać włączyliśmy muzykę i zaczęliśmy tańczyć:




Po chwili mojego tańca wszyscy wybuchnęli śmiechem. Przeszkodziło nam pukanie do drzwi. Pobiegłam jeszcze trochę rozbawiona otworzyć, a progu nich zobaczyłam Dan i El. Przytuliłam je obie mocno i zaprosiłam do środka.
- Tęskniłyśmy - powiedziały.
- Ja też.
- O witaj Louis - zaczęła Eleanor - Mówiłeś, że idziesz do Zayna.
- Poszedłem, ale Tracy zadzwoniła i powiedziała, że Mia wróciła, no więc przyjechaliśmy.
- O, ale do mnie to już nie mogłeś zadzwonić?
Po schodach zeszła właśnie Courtney.
- Hej - powiedziała zaspanym głosem.
- Kochani to jest Courtney...
- Cou - poprawiła mnie.
- Cou - poprawiłam się - A to jest Eleanor, Louis, Liam, Danielle, Harry, Niall no, a Zayna i Tracy znasz.
- Miło was poznać - stwierdziła.
- Ciebie też!
- Jesteście głodne? - spytał mój chłopak.
Pokiwałyśmy twierdząco głową, a Malik zaprosił wszystkich do kuchni. Razem z Louisem na chwilę zniknęli. Po 10 minutach przyszli i wszyscy wstali, a na rękach Louisa leżał tort (zdjęcie).
- Sto Lat, Sto Lat .... - śpiewali moi przyjaciele, a ja kompletnie zapomniałam, że dziś są moje urodziny.
Tort nie dość, że wyglądał apetycznie to jeszcze tak smakował.
- Dziękuję Wam, jesteście najlepsi na świecie - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Wiemy - odpowiedzieli chóralnie.
- I tacy skromni. - dodałam.
Dokończyliśmy jedzenie urodzinowego tortu i odeszliśmy od stołu. Szłam do góry, ale zostałam powstrzymana przez Zayna.
- To nie wszystko - ucałował mój policzek i złapał mnie za rękę prowadząc mnie na taras. Usiadłam na jednym z krzeseł zostając sama, bo Zayn znów gdzieś zniknął. Po chwili pojawił się z czymś w dłoniach. Nie wiedziałam co tam trzymał, ale gdy położył to na ziemii okazało się, że był to pies. Pies, o którym zawsze marzyłam. Był czarny w brązowe plamki, mały, rasy ratlerek.
- Kocham Cię - przytuliłam go i pocałowałam jego miękkie usta.
- Ja Ciebie też.
- Bardzo dziękuję, a to suczka czy pies? - zainteresowałam się.
- Suczka. - stwierdził.
- Jest tylko moja?
- Tak.
Pogłaskałam pieska, ale po chwili wzięłam do na ręce i wniosłam do środka.
- Jak ją nazwiesz? - spytał Zayn stojący obok mnie.
- Zia - uśmiechnęłam się szeroko - Jeszcze raz dziękuję.
- To połączenie...
- Wiem Zayn - przerwałam mu i pocałowałam jego słodkie usta.
- A i impreza Twoja urodzinowa, jest razem z moją. - powiedział Lou.

*****
Następnego dnia. 

Obudziłam się dosyć wcześnie, a to przez Zie, bo ciągnęła mnie swoimi 'kłami' za włosy. Podniosłam się i sprowadziłam pieska na dwór wypuszczając go na taras, zostawiłam drzwi otwarte i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem i zjadłam gdy na zegarku pojawiła się godzina 9. Odłożyłam miskę do zmywarki i poszłam na górę ubrać się w coś do miasta gdyż miałam wybrać się z El, Dan i Cou na zakupy świąteczne. Wybrałam czerwoną bluzę i ciemne szare legginsy. Szybko przypomniałam sobie o zakupach z dziewczynami, które czekały już w moim salonie.
- Już jestem - powiedziałam schodząc z ostatniego schodka. Napisałam jeszcze szybko chłopakom karteczkę, że wyszłyśmy.

----------------------------------- 
Witam! <3 Jak się macie?? No i jak podobał wam
się ten rozdział. Jak wspominałam w poprzednim rozdziale, że zbliżamy się do końca. 
Ale to nie zupełny koniec opowieści, bo będzie druga część! 
4kom=next!

10 komentarzy:

  1. Next <3 A rozdział cudowny ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem tu nowa <3 Kocham ciebie i twojego bloga.....Kobieto jesteś stworzona do pisania :* Jestem ciekawa co wydarzy się dalej ? Linka dostałam od właścicielki bloga Never Not Friction Hope http://never-not-friction-hope-onedirection.blogspot.com/ polecam przeczytanie <3 Jesteś po prostu cudowna ....Piękne połączenie imion Mia i Zayn = Zai
    Cudo po prostu cudo <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się. No może nic się nie dzieje, ale rozdział mimo to sam w sobie jest idealny <3 Czekam na nexta! Mam nadzieję, że pojawi się szybko!! :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam Cię Do Libster Award. Więcej informacji tutaj: http://fanfiction-fire.blogspot.com/2014/07/libster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej :) Postanowiłam nominować twojego bloga do Libster Award :) Więcej informacji znajdziesz na http://everythingispossibleniallharry.blogspot.com/2014/07/libster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest cudowny *_* czekam na kolejny. Zapraszam do siebie http://makeyouloveme25.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń