Rano obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno do mojego pokoju i padając prosto na mnie. Nie chciało mi się wstawać mimo, że była piękna niedziela, ale z jednej strony oznaczało to, że mogę dalej pospać. Lecz przeszkodzili mi w tym komisarze policji i dyrektorka. Na ich widok wstałam z łóżka prostując swoje kończyny.
- Dzień dobry - przywitałam się.
- Dzień dobry.
- Doszły do nas informacje, że ostatnimi dniami chodziłaś naćpana zrozumieliśmy, że się uzależniłaś. Znaleźliśmy handlarza, natomiast ty młoda damo zostaniesz posłana na odwyk.
*****
(Courtney)
(Courtney)
Obudziłam się bardzo wcześnie. Rozmyślałam nad swoim planem i nad tym, czy zaryzykować. Machałam sobie przed nosem woreczkiem z białym w środku proszkiem. Miałam bardzo słabą głowę, dlatego nie piłam za dużo alkoholu i nie brałam narkotyków, nawet nie próbowałam ze względu na to, że od razu mój organizm by zareagował, czyli chodziłabym naćpana po mieście. Wstałam i poszłam do łazienki przebrać się w coś. Umyłam włosy, wysuszyłam je a później wyprostowałam. Po 40 minutach wyszłam z pomieszczenia zwanego łazienką i wyjrzałam przez okno. Zauważyłam policjantów. Domyśliłam się o co chodzi. Wyszłam na korytarz obserwując uważnie kroki komisarzy i nie myliłam się, że chodziło o Mię. Przyłożyłam ucho do drzwi i jedyne co udało mi się usłyszeć to to:
- Doszły do nas informacje, że ostatnimi dniami chodziłaś naćpana zrozumieliśmy, że się uzależniłaś. Znaleźliśmy handlarza, natomiast ty młoda damo zostaniesz posłana na odwyk.
- Doszły do nas informacje, że ostatnimi dniami chodziłaś naćpana zrozumieliśmy, że się uzależniłaś. Znaleźliśmy handlarza, natomiast ty młoda damo zostaniesz posłana na odwyk.
Po tym co usłyszałam stanęłam murem. Nie chciałam aby Amelia odchodziła. Weszłam do pierwszej lepszej toalety wyciągnęłam lustereczko z kieszeni, wysypałam proszek i wciągnęłam. Białe coś zaczęło działać, a ja śmiałam się w niebo głosy. Poszłam do pokoju Mii.
- Heloł - przywitałam się. - Ale ma pan świetny strój, gdzie go pan kupił? - zaczęłam zaczepiać jednego z policjantów.
- Panno Smith! - krzyknęłam dyrektorka.
- Tak Amando? - powiedziałam do niej po imieniu.
- Ona ćpała - stwierdził jeden z komisarzy wskazując na mnie.
- Skąd ta pewność? - zapytała Mia.
- Mam w tym pewne doświadczenie.
Wybuchłam niepohamowanym śmiechem i zaczęłam kłaść się na podłogę i turlać.
- Dzisiaj obie o 15. Jedziecie na odwyk! - poinformował policjant.
- Ale ona przecież zrobiła to tylko raz! - broniła mnie Mia.
- Nie mamy takiej pewności, może być uzależniona tak jak ty.
- Ale ona przecież zrobiła to tylko raz! - broniła mnie Mia.
- Nie mamy takiej pewności, może być uzależniona tak jak ty.
*****
(Mia)
(Mia)
Nie mogłam uwierzyć, że Cou zaczęła ćpać no chyba, że robiła to już wcześniej tylko ja o niczym nie wiedziałam. Ale nie mogłam też uwierzyć, że posyłają mnie na odwyk. Po ich wyjściu rzuciłam się na łóżko i zaczęłam po malutku pakować wszystkie rzeczy. Courtney oczywiście dalej rzucała się po łóżku. Weszłam na Twittera i zobaczyłam wpis Zayna:
~"Nienawidzę za Tobą tęsknić"
Nie wiedziałam czy pisał o mnie, czy o Perrie, ale to nie miało już znaczenia. Sama napisałam post.
~"Żegnaj Uczelnio w Nowym Yourku, będę tęsknić..."
Po chwili dostałam powiadomienie.
Od: @Harry_Styles - Wracasz?
Do: @Harry_Styles - Nie, jak chcesz wiedzieć więcej to zadzwoń na Skype.
Chwilę później usłyszałam dzwonienie mojego laptopa. Dzwonił Harry. Odebrałam i zobaczyłam wszystkich chłopaków.
CH: Siemka.
M: Cześć.
Z: Wracasz do Bradford?
M- Nie, ale wyjeżdżam z Nowego Yourku do Holwood.
LT: Co, dlaczego? Po za tym "żegnaj uczelnio..?"
LP: No to trochę dziwne, chyba nie rezygnujesz z takiej szansy?
H: To by było nie w twoim stylu, bo przecież zawsze marzyłaś o tej uczelni.
M: Tak. Ja nie zrezygnowałam to po prostu już koniec.
N: Koniec roku tak szybko??
M: Nie Niall. Koniec mojej przygody tutaj. Wpakowałam się w niezłe bagno i po prostu jadę.
Z: Jakie bagno?
M: W takie Zayn, że...
LT: Nam możesz zaufać.
M: Wiem. Chodzi o to, że...
LP: Wstydzisz się? To coś poważnego...
H: Błagam powiedz, że to nic złego.
Odwróciłam laptopa w stronę Cou, która wciąż szalała.
N: Co jej?
H: Ona ćpała? - zdziwił się. - Nie powinnaś mieć takiego towarzystwa, bo sama możesz w takie coś popaść.
Z: Mia tylko nie mów, że ty też!
Zamknęłam mocno oczy, z których leciały już łzy. Nie umiałam przestać w kolejnych dniach, odkąd po raz pierwszy spróbowałam. Nawet nie wiem dlaczego to zrobiłam.
M: Przepraszam. Nie wiem kiedy się zobaczymy.
LP: Gdzie Cię zabierają?
LT: Na odwyk?
M: Tak. Cześć - zamknęłam laptopa.
Zaczęłam pakować się dalej. Zaczęłam od spakowania rzeczy z wierzchu, czyli takich jak: budzik, zdjęcia, ładowarki itp. Wszystko nagle ucichło. Spojrzałam na Cou, która właśnie usnęła. Wzięłam się za opróżnianie swoich szafek z ciuchów. Po godzinie byłam już spakowana. Wzięłam do ręki swój telefon i znowu zajrzałam na Twittera. Nic nie było nowego, więc wrzuciłam telefon do torebki i poszłam do pokoju Courtney ją spakować. Zajęło mi to z ponad dwie godziny, bo miała naprawdę dużo rzeczy.
- Czemu ją spakowałaś? - spytała Pezz.
- Nie ważne - powiedziałam kierując się w stronę drzwi.
- Poczekaj - złapała mnie za nadgarstek. - Nie wychodź. Przepraszam, że się od Ciebie odwróciliśmy.
- To nie ma teraz znaczenia - oczy napełniły się łzami - Nie chcę litości, możliwe iż dozobaczenia kiedyś.
- Mia, o co chodzi?
Pokiwałam głową i opuściłam pokój idąc obudzić Courtney. Dziewczyna spała jak zaklęta. Poszturchałam ją kilka razy, ale nic. Dopiero gdy krzyknęłam jej do ucha obudziła się. Wstała prostując kończyny. Zobaczyła łzy w moich oczach i przytuliła się do mnie.
- Będzie dobrze - szepnęła.
- Jesteś pewna?
- Będziemy razem, więc jestem pewna jak nigdy.
- Dziękuję - wzmocniłam uścisk.
Usiadłyśmy na moim łóżku, była naprawdę wygodne. Spakowałam dwie paczuszki kokainy do walizki, bym nie musiała z tego rezygnować. Po 20 minutach bez sensownego siedzenia do pokoju weszła dyrektorka.
- Dziewczyny już czas jechać - poinformowała nas ze smutkiem. - Będzie brakowała naszej szkole takich talentów.
- Dziękujemy - uśmiechnęłyśmy się.
~"Nienawidzę za Tobą tęsknić"
Nie wiedziałam czy pisał o mnie, czy o Perrie, ale to nie miało już znaczenia. Sama napisałam post.
~"Żegnaj Uczelnio w Nowym Yourku, będę tęsknić..."
Po chwili dostałam powiadomienie.
Od: @Harry_Styles - Wracasz?
Do: @Harry_Styles - Nie, jak chcesz wiedzieć więcej to zadzwoń na Skype.
Chwilę później usłyszałam dzwonienie mojego laptopa. Dzwonił Harry. Odebrałam i zobaczyłam wszystkich chłopaków.
CH: Siemka.
M: Cześć.
Z: Wracasz do Bradford?
M- Nie, ale wyjeżdżam z Nowego Yourku do Holwood.
LT: Co, dlaczego? Po za tym "żegnaj uczelnio..?"
LP: No to trochę dziwne, chyba nie rezygnujesz z takiej szansy?
H: To by było nie w twoim stylu, bo przecież zawsze marzyłaś o tej uczelni.
M: Tak. Ja nie zrezygnowałam to po prostu już koniec.
N: Koniec roku tak szybko??
M: Nie Niall. Koniec mojej przygody tutaj. Wpakowałam się w niezłe bagno i po prostu jadę.
Z: Jakie bagno?
M: W takie Zayn, że...
LT: Nam możesz zaufać.
M: Wiem. Chodzi o to, że...
LP: Wstydzisz się? To coś poważnego...
H: Błagam powiedz, że to nic złego.
Odwróciłam laptopa w stronę Cou, która wciąż szalała.
N: Co jej?
H: Ona ćpała? - zdziwił się. - Nie powinnaś mieć takiego towarzystwa, bo sama możesz w takie coś popaść.
Z: Mia tylko nie mów, że ty też!
Zamknęłam mocno oczy, z których leciały już łzy. Nie umiałam przestać w kolejnych dniach, odkąd po raz pierwszy spróbowałam. Nawet nie wiem dlaczego to zrobiłam.
M: Przepraszam. Nie wiem kiedy się zobaczymy.
LP: Gdzie Cię zabierają?
LT: Na odwyk?
M: Tak. Cześć - zamknęłam laptopa.
Zaczęłam pakować się dalej. Zaczęłam od spakowania rzeczy z wierzchu, czyli takich jak: budzik, zdjęcia, ładowarki itp. Wszystko nagle ucichło. Spojrzałam na Cou, która właśnie usnęła. Wzięłam się za opróżnianie swoich szafek z ciuchów. Po godzinie byłam już spakowana. Wzięłam do ręki swój telefon i znowu zajrzałam na Twittera. Nic nie było nowego, więc wrzuciłam telefon do torebki i poszłam do pokoju Courtney ją spakować. Zajęło mi to z ponad dwie godziny, bo miała naprawdę dużo rzeczy.
- Czemu ją spakowałaś? - spytała Pezz.
- Nie ważne - powiedziałam kierując się w stronę drzwi.
- Poczekaj - złapała mnie za nadgarstek. - Nie wychodź. Przepraszam, że się od Ciebie odwróciliśmy.
- To nie ma teraz znaczenia - oczy napełniły się łzami - Nie chcę litości, możliwe iż dozobaczenia kiedyś.
- Mia, o co chodzi?
Pokiwałam głową i opuściłam pokój idąc obudzić Courtney. Dziewczyna spała jak zaklęta. Poszturchałam ją kilka razy, ale nic. Dopiero gdy krzyknęłam jej do ucha obudziła się. Wstała prostując kończyny. Zobaczyła łzy w moich oczach i przytuliła się do mnie.
- Będzie dobrze - szepnęła.
- Jesteś pewna?
- Będziemy razem, więc jestem pewna jak nigdy.
- Dziękuję - wzmocniłam uścisk.
Usiadłyśmy na moim łóżku, była naprawdę wygodne. Spakowałam dwie paczuszki kokainy do walizki, bym nie musiała z tego rezygnować. Po 20 minutach bez sensownego siedzenia do pokoju weszła dyrektorka.
- Dziewczyny już czas jechać - poinformowała nas ze smutkiem. - Będzie brakowała naszej szkole takich talentów.
- Dziękujemy - uśmiechnęłyśmy się.
-------------------------------------------------
Koniec rozdziału 24! Jak się podoba?
Mam jeszcze małą prośbę. Jakby ktoś mógł zaobserwować w jakiś sposób
mojego blogga to bardzo bym prosiła. A jakby ktoś mógł
polecić to naprawdę byłoby cudownie... <3
4komentarze = next :))
Koniec rozdziału 24! Jak się podoba?
Mam jeszcze małą prośbę. Jakby ktoś mógł zaobserwować w jakiś sposób
mojego blogga to bardzo bym prosiła. A jakby ktoś mógł
polecić to naprawdę byłoby cudownie... <3
4komentarze = next :))
Supcio <3
OdpowiedzUsuńZaiste <3
OdpowiedzUsuńCudeńko <3
OdpowiedzUsuńŚWIETNE :)
OdpowiedzUsuńhttp://not-all-angels-are-beautiful.blogspot.com/