wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział 18.

Obudziłam się w jakimś pokoju, nie był całkiem zadbany i wcale nie przypomniał mojego. Dopiero gdy podeszłam do okna zamkniętego na kłódkę, dotarło do mnie że nie jestem ani u siebie w domu, ani u chłopaków...Zostałam porwana. Próbowałam otworzyć drzwi, ale nic z tego, były po prostu zamknięte...Zaczęłam panikować, domyślałam się przez kogo zostałam porwana, bałam się, że Ci dwaj mi coś zrobią. Usiadłam na niewygodnym łóżku, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy strachu i paniki. Nagle ktoś otworzył drzwi do pokoju. Była to Maya z Brandonem. 
- Wiedziałam - podeszłam do Mayi i szczeliłam jej w policzek - Zawsze z nimi współpracowałaś, to ty im powiedziałaś gdzie jesteś!
- Uspokój się! - rozkazał mój były - Maya to nasza wspólniczka, a ty teraz na dół! 
- Chcę do domu - powiedziałam. 
- Nie. 
- Nie zrozumiałeś kurwa, że chcę do domu!? - krzyknęłam. 
Za przekleństwo i ton którym odezwałam się do Brada, dostałam z liścia i to bardzo mocno. Nie miałam zamiaru się poddawać, skoro bardzo chciałam wrócić do domu, nawet jeżeli kosztowało by mnie to największy ból. Usiadłam przy stole, przed jajecznicą. 
- Nie chcę tego - odrzuciłam talerz.
- Może trochę grzeczniej - machnął mi przed nosem ręką. 
- A może przestałbyś wymachiwać tą swoją brudną łapą, przed moimi oczyma - wystawiłam mu język. 
Maya patrzyła na mnie zdziwiona, nie rozumiem czym. Może byłam grzeczną dziewczynką, ale w takich warunkach nawet nie miałam zamiaru być dla nich miła. Carlos złapał mnie za rękę i zaprowadził na górę. Nie wiedziałam co się święci, więc zaczęłam krzyczeć jak małe dziecko. 
- Uspokój się! - wrzasnął - Weź to - podał mi do ręki słomkę sypiąc na lusterko prochy. 
- Co to jest? - spytałam. 
- Kokaina - powiedział podając mi pod nos - Spróbuj a nie pożałujesz. 
Pokiwałam przecząco głową. Ale go to nie interesowało, więc zrobiłam to co kazał i wciągnęłam narkotyk. Dziwnie się poczułam, ale Carlos stwierdził, że to normalne po pierwszym razie.

**** 

Obudziłam się w tym samym pokoju co rano, tyle że obok mnie siedział Brad. Zamknęłam na chwilę oczy widząc, że do pokoju wchodzi reszta jego paczki. 
- Mów! - rozkazał. 
A Maya wskazała głową na śpiącą mnie. 
- Śpi jak zaklęta - stwierdził. - No to co się dzieje? 
- Malik i jego paczka są w pobliżu, prawdopodobnie jej szukają - zaczął Car - Obawiam się, że to przyniesie kłopoty, bo pod domkiem krążyła już policja. Wtedy ktoś zapukał do drzwi, na co cała trójka zeszła na dół zapominając o zamknięciu drzwi. Szybko wstałam z łóżka, byłam już ubrana i wyszłam z pokoju. Zeszłam cicho po schodach, zauważyłam, że w progu drzwi stoi policja. 
- A co to za dziewczyna? - zapytała jedna policjantka wskazując na mnie.
Podeszła do mnie Maya i szepnęła mi na ucho, co mam powiedzieć. 
- Jest dziewczyną Brandona - niechętnie przytaknęłam. 
- Szukamy szatynki wysokiej, powiem że ty nawet ją przypominasz...Jak się nazywasz? - spytała druga. 
- Amelia - Carlos szturchnął mnie w ramię. - Frozen. 
- Nie, nie szukamy całkiem innej Amelii, także dziękujemy i dowiedzenia. 
Okazało się, że byłam w Anglii, ale tych okolic nie znałam.
- Widzicie kurwa już mnie szukają - powiedziałam. - Puśście mnie jak nie chcecie więcej problemów.
- Spierdalaj! - warknęli w troje. 
- Dobra, sami się o to prosiliście. 
Wybiegłam z domu, doganiając samochód policji, niestety za mną pobiegła cała paczka zbirów. Powiedziałam policji, całą prawdę, ale niestety nie uwierzyli mi, ponieważ nie miałam dokumentu. Car mi go zabrał. Wróciłam do domu. Zostałam wrzucona do pokoju, wspólnie z Bradem, on przyczepił mnie do krzesła z powodu, którego nie mogłam się ruszać. Na początek odpalił papierosa wpuszczając dym z jego ust do moich, następnie zaczął mi bić i całować moje usta, z czego czułam się okropnie i odsuwała swoją głowę, na końcu rzucił mną o ścianę, prze którą spadałam łóżko.
*****
(Zayn)

Martwię się o Mię. Nie wiem gdzie się podziewa. Ostatnio widziałem ją z tymi dwoma debilami, bałem się, że mogą coś jej zrobić wiedziałem do czego są zdolni. Siedziałem wpatrując się bezradnie w telewizor. Leciał program, który Amelia uwielbiała, bo był związany z tańcem. 
- Zayn, znajdziemy ją - pocieszał mnie Liam. 
- Mam nadzieję - odpowiedziałem słaby. 
Wstałem z kanapy i poszedłem do kuchni otwierając butelkę szampana i wyciągając na stół kieliszek. Nalałem jednego i zwinnym ruchem go wypiłem. Chciałem zacząć jej szukać, ale tak naprawdę to nie wiedziałem gdzie zacząć, mógłbym przeszukać całą Anglię, ale co to da, skoro nie mam pewności, że jej nie wywieźli? Pierwszy raz w życiu czułem, że mogę stracić ją na zawsze, ale nie wiedziałem co daje mi tak myśleć. 
- Zayn - podszedł do mnie Niall - Dobre wieści, znaleźli ją. 
Wstałem z krzesła na równe nogi, czekając co powie dalej. 

*****
(Mia) 

Po tym jak Brad dał mi jeszcze kokainę z czego odrzuciłam propozycję, byłam słaba, tak słaba że ledwo co się trzymałam na nogach. Miałam poszarpane włosy i ubrania, na dworze padał deszcz. Obaj chłopcy wyrzucili mnie na wolne powietrze. Nie wiedziałam czemu, ale cieszyłam się mimo tego. Szłam przemoczona. W momencie kiedy usłyszałam samochodu jeżdżące, wiedziałam że jestem w mieście, a nie na jakimś zadupiu. W pewnym momencie zauważyłam zatrzymujące się auto, a z niego wysiadł Zayn. 
- Zayn - krzyknęłam rzucając się mu w ramiona. - Przepraszam, ale nie mogłam temu zapobiec, był za silny, po prostu próbowałam go odepchnąć...
- Rozumiem - powiedział. 
Spojrzałam na niego i pocałowałam go. Pierwszy raz w życiu tak bardzo się zakochałam. Staliśmy tak na drodze, auta trąbiły, co mieliśmy zrobić, nie chcieliśmy przerywać pocałunku, ale zostaliśmy do tego zmuszeni. Wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy wróciliśmy do domu. Zayn przed wejściem złapał mnie za rękę. Pasowało mi to nawet, bo wtedy czułam, że jestem dla niego ważna.
- Jesteście parą? - spytał Liam.
Zayn pocałował moje usta.
- Tak - odpowiedziałam.
Wszyscy zaczęli się cieszyć. W pewnym momencie zza ściany wyłoniły się dwie głowy jedna była Seleny, a druga Melisy. Pobiegłam przywitać się z przyjaciółkami. Obie ucieszyły się na mój widok, za równo ja na ich. Długo ich nie widziałam.
- Do kiedy masz urlop w pracy? - zapytał Louis. - Nie idziesz dzisiaj do pracy?
- Idę za tydzień.
- Co?! - krzyknęła Melisa - Po co ty ich okłamujesz? Przecież ojciec Zyan Cię zwolnił.
Spiorunowałam ją wzrokiem, nie chciałam aby oni wiedzieli.
- Co!? - wykrzyknęli chóralnie, wyraźnie zszokowani, ale nie wiedziałam czym...Tym, że ojciec Zayna mnie zwolnił, czy że ich okłamałam.
- Jak to mój ojciec Cię zwolnił? - no to zagadka rozwiązana.
- Nie Twój ojciec! - zaprzeczyłam - Ted, ale kiedy wezwał mnie do biura to Twój ojciec też tam był, więc...
- Więc pomyślałaś, że to mój ojciec - dokończył.
Spuściłam głowę.
- Tak.
- A z tymi studiami...? - Harry lekko zmrużył oczy.
- Ze studiami, nie kłamałam. - odpowiedziałam. - Byłam na castingu, ale już dawno powinien przyjść e-mile z przyjęciem, a nie przyszedł, więc pewnie się nie dostałam.
- Aha. Pewnie jesteś zmęczona idź spać, my jeszcze tu posiedzimy - powiedzieli.

****

Spałam bardzo spokojnie, a było już południe, byłam pochłonięta pięknym snem, z którego nie chciałam się obudzić dopłóki Zayn i Louis nie oblali mnie zimną wodą. 
- Śmingus Dyngus - krzyknął Lou. 
- Tssaa, znacie się w ogóle na kalendarzu?! - rzuciłam wściekła. 
- Dla nas to śmingus dyngus - zaśmiał się Malik. 
Wstałam z łóżka i zaczęłam ich gonić, mimo, że woda ze mnie kapała nadal ich goniłam, złapałam tylko Lou. Złapałam go za nadgarstek i zaprowadziłam do łazienki, wrzucając go do wanny zimnej wody, zostawiłam go tak robiąc mu fotkę i pobiegłam znaleźć Zayna, ale nigdzie go nie było. Nie chciało mi się już go szukać.
- Jeszcze się zamszczę Zayn! - wydarłam się na cały dom. 
Pobiegłam do łazienki przebrać się w coś suchego, a mokre rzeczy zawiesiłam na balkonie mojego pokoju. Wróciłam do pomieszczenia, a na łóżku zastałam Zayna. Wyglądał inaczej...Miał rozwaloną fryzurę, bił się czy co? A może po prostu nie układał jej jeszcze, albo schował się do szafy w momencie kiedy go ganiałam. Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach. Przeczesałam jego piękne, a jakże nieułożone włosy. Zayn złapał mnie za biodra i położył na biurku i zaczął całować moje usta, jego miękkie wargi styknęły się z moimi, poczułam się jak w niebie.
- Ej, Mia... - do pokoju wszedł Liam z Niallem. - Ups, nie chcieliśmy przeszkadzać już wychodzimy.
Wyszli, a ja z Malikiem wróciliśmy do tego co robiliśmy przez chwilę, a mianowicie do całowania. Dopiero gdy Zayn dotarł do zamka mojej bluzy, wkładając rękę pod moją bluzkę odepchnęłam go.
- Nie jestem gotowa - powiedziałam, wstałam i wyszłam z pokoju. Zostawiłam go tam samego. Zeszłam na dół, gdzie zastałam chłopaków, oglądających film, dołączyłam się do nich siadając pomiędzy Harrym, a Niallem. Oglądaliśmy bardzo straszny horror, nie miałam nic przeciwko, ale ten był naprawdę straszny.
- Booo! - usłyszałam za sobą głos, przez który podskoczyłam wysoko w górę spadając z kanapy i wywalając na ziemię miskę popcornu.
W pokoju było ciemno, więc nic nie widziałam, dopiero po chwili usłyszałam ciche chichoty. Teraz zauważyłam, że na kanapie byłam sama. Wyłączyłam telewizor i za pomocą klaśnięcia w obie dłonie zapaliłam światło. Nie dziwcie się, bo dom był One Direction czyli luksusowy.
- Musieliście mnie tak straszyć? - wkurzyłam się na nich.
- Na żartach się nie znasz?! - rzucili rozbawieni.
- Nie - powiedziałam poirytowana - A wy jesteście bandą rozpieszczonych gwiazdeczek, którzy zaczynają za bardzo gwiazdorzyć. Lubicie robić mi chyba na złość? Mam was dość, rozumiecie dość! Wkurzacie mnie ostatnio i to na maksa! - krzyknęłam i poszłam na górę idąc spać....
Rano zeszłam do chłopaków. Wydawali się dość smutni i urażeni.
- Chłopaki - zaczęłam, ale nie chcieli mnie słuchać i nic nie odpowiedzieli, mimo tego ciągnęłam dalej - Przepraszam za wczoraj, trochę mnie poniosło, ale byłam trochę zdenerwowana. Nie przyjęli mnie na studia, wy robiliście mi te kawały i jeszcze nie przeszło mi po zwolnieniu z pracy...Spakuję swoje rzeczy i wrócę do swojego mieszkania. - ruszyłam do pokoju.
- Nigdzie nie pójdziesz - Harry zatamował mi drogę - Jesteś naszą menagerką, rozumiemy Cię, każdy ma chwilę słabości.
- Rozumiecie? - uniosłam brwi.
- Tak - odpowiedział Zayn.
- Nie sądzę - stwierdziłam. - Spakuję się i wyjdę.
Poszłam na górę zaczynając pakować swoje ubrania. Zajęło mi to zaledwie godzinę. Wzięłam walizkę i ciągnąc ją po schodach zeszłam na dół.
- Pa - pożegnałam się z chłopakami.
Nie usłyszałam odpowiedzi, więc otworzyłam drzwi i wyszłam. Wróciłam do swojego domu, gdzie zastałam Tracy, ale Lily nie.
- Tracy, gdzie Lily? - spytałam.
- Jak dobrze, że już wróciłaś! - krzyknęła uwieszając się mi na szyji. - Lily wyjechała już, bo ma szkołę.
- Nie - powiedziałam.
- Tak, ale podałam się za Ciebie i powiedziałam cioci, że Lily może u mnie zamieszkać i będzie przyjeżdżać do Hollywood jak tylko będzie miała wolne i ciocia się zgodziła, także Lily jest w szkole w Bradford - posłała mi uśmiech.
- Ooo to super!
Poszłam na górę rozpakować walizkę, moja siostra pomagała mi trochę, w momencie kiedy weszłam do pokoju zauważyłam nowy pokój. Mój pokój...wyglądał całkiem inaczej. Wszystko było inne. Bardzo podobała mi się ta zmiana. Z tamtym pokojem za dużo było złych wspomnień. Nagle usłyszałam charakterystyczny dzwonek, oznaczał on dobijanie się kogoś do naszego domu. Popatrzyłam na siostrę wzruszając ramionami. Zeszłam spokojnie po schodach i otworzyłam drzwi.
- Hej, mamy nadzieję, że nie zrezygnowałaś z bycia naszą menagerką? - powiedział spokojnie Liam, wpraszając się z chłopakami do środka.
- Nie umiałabym - stwierdziłam szczerze. - Za bardzo was kocham.
Przytulili mnie. Zawołałam Tracy aby zeszła na dół, wtedy wszyscy poszliśmy do kuchni siadając przy stole. Zaczęliśmy opowiadać mojej siostrze o trasie koncertowej chłopaków. Pominęliśmy drobny podpunkt, a mianowicie o tym, że mnie porwano. Nagle dostałam powiadomienie. Spojrzałam na wiadomość. Po jej przeczytaniu wyskoczyłam w górę szczęśliwa.
- Co się stało? - spytali chóralnie.
- Dostałam się! - krzyknęłam uradowana.
Pokazałam im wiadomość o treści: "Dzieńdobry. Informujemy, że dostała się pani na studia artystyczne w Nowym Yourku. Przepraszamy, że tak późno napisaliśmy, ale wcześniej niemożna było, niestety. Spodziewamy się pani w szkole 4 września tego roku. Będziemy zaszczyceni pani obecnością".
- Gratulujemy - uśmiechnęli się.
- Ale już jutro musiałabyś wylatywać - Tracy skłoniła głowę.
- Tak, wiem. Idę zamawiać bilet - cieszyłam się, że dostałam szansę, bałam się trochę...

****

Wczoraj zdążyłam się spakować i zamówić pierwszy lepszy samolot. Był o 14, a zegarek wskazywał godzinę 11:56. Wstałam szybko, ubierając na siebie ciuchy, które przygotowałem już w dniu wczorajszym. Poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam zęby prostując je, umyłam zęby, przeczesałam włosy i umalowałam się. Kiedy wyszłam już z łazienki zegar wskazywał godzinę 12:30, nie mogłam uwierzyć, że tak długo się szykowałam. Zabrałam walizki na dół i położyłam je koło drzwi. Musiałam już wyjeżdżać na lotnisko. Pożegnałam się z Tracy i Lily oraz chłopakami. 
- Niedawno zaczęliśmy, a teraz musimy już kończyć - Zayn wydawał się bardzo smutny. 
- Wcale nie musimy - posłałam szczery, a zarazem sztuczny uśmiech. 
Musnął moje usta swoimi, popatrzył na mnie miną "Serio?", nie zdążyłam mu odpowiedzieć za bardzo, bo musiałam już odjeżdżać. Nie chciałam kończyć związku z Zaynem...Serio, za bardzo go kochałam.

-------------------------------------
Jeeest! Koniec 18! Mam nadzieję, że
podobał wam, się...Wiem, że trochę nudny i bez sensu, ale
nie za bardzo miałam czas... :*
Chciałam polecić dwa naprawdę boskie bloggi:

1. http://dd-fanfiction.blogspot.com/
Kochani chciałam jeszcze powiedzieć, że rozdział 19
jest bardzo długi, prawdopodobnie najdłuższy z wszystkich moich rozdziałów,
także trochę się nad nim napracuję. Już zaczęłam, więc nie powinno zająć to tak dużo czasu, ale mało też nie!
5kom=next <3

6 komentarzy: