Przeczytajcie notkę pod rozdziałem. Ważne!!
Święta jak się okazało wszyscy spędzili super. Impreza moja i Louisa miała rozpocząć się o 21. Nie chcieliśmy robić jej zbyt wcześnie, bo jak uznaliśmy miała być to impreza nocna. Była dopiero 12, a ja nie wiedziałam co z sobą zrobić. Nie mogłam przestać z powrotem myśleć o studiach, o odwyku i o Perrie i jej paczce. Nie wiem czemu te wspomnienia wróciły. Chciałam tylko zapomnieć, czy to tak wiele? No najwidoczniej tak...Zrobiłam sobie kakao i usiadłam na sofie włączając TV. Trafiłam na wywiad z Justinem Bieberem, ale nie chciało mi się specjalnie go oglądać, więc leciałam dalej.
- Hej kochanie! - za plecami usłyszałam głos swojego chłopaka.
- Hej - przywitałam się rzucając się mu na szyję.
Zayn złączył nasze usta w pocałunku. Nie mogłam uwierzyć, że znowu z nim jestem! Fajnie było zobaczyć znowu stare miasto i przyjaciół. Usiedliśmy z Malikiem na kanapie. To znaczy on usiadł, a ja usiadłam na jego kolanach. Patrzyliśmy się na siebie, a ja powoli tonęłam w jego miodowych tęczówkach. Przybliżyłam się do niego i pocałowałam ponownie. Chwila była cudowna gdyby nie Niall:
- Yhgh - chrząknął. - Zrobicie miejsce?
- Nie - odparł szybko Malik.
Blondyn zrobił obrażoną minę i się wycofał. Spojrzałam na Zayna lekkim gniewem, ale on załagodził go wracając do całowania. Pierwsze co to zaczął ściągać mój szary sweterek z moich pleców. A ja z niego czarną marynarkę.
- Woho - znów ktoś nam przerwał. - Jak macie się rozbierać, to zróbcie to na górze, bo inaczej się przyłącze - zażartował Styles, na co w trójkę wybuchneliśmy śmiechem. Spojrzałam na wiszący nad telewizorem zegarek i zobaczyłam 13. Momentalnie przypomniałam sobie o spotkaniu z rodzicami. Odepchnęłam od siebie Zayna i wstałam.
- Sorry kochanie, ale muszę iść.
Szybko wbiegłam na górę ubierając na siebie szarą bluzkę z napisem "LUCKY" i spodnie sięgające mi do kostek, a na nogi założyłam swoje czerwone air maxy. Nie miałam czasu, na zrobienie makijażu, ale i tak chyba wolałam naturalny wygląd. Zabrałam Malikowi kluczyki od auta i pojechałam do rodziców.
- Hej mamo - podeszłam do kobiety pracującej w ogrodzie.
- Ooo witaj słoneczko.
- Chciałam zabrać Gaba. Wiem, że chcieliście z mną porozmawiać, ale wolę chyba jednak go zabrać.
- Oczywiście, że możesz go zabrać, a rozmowa może poczekać.
- A to coś ważnego.
- Hm nie zupełnie. Możesz iść po brata.
Pokiwałam kłową i poszłam na górę do pokoju brata. Nie miałam zamiaru zabierać go do wesołego miasteczka tylko na kręgle, bo dawno nie byłam, a chłopak chciał iść, ale nie miał z kim. Weszłam do jego pokoju, grał sobie właśnie na komputerze.
- O Mia - oderwał wzrok gdy zobaczył, że ktoś wszedł do jego pokoju. - Jeśli przyszłaś porozmawiać o wyjeździe, to na nic bo i tak nigdzie nie jadę.
- Jakim wyjeździe?
- Do Hiszpanii. Wolę zostać tu i nie chcę nigdzie jechać.
- Gabe nie po to tu przyszłam - oznajmiłam - Ale teraz musisz chwilę poczekać.
Zbiegłam na dół do kuchni, gdzie obecnie znajdowali się moi zastępczy rodzice. Weszłam przez próg do pomieszczenia, oparłam się bokiem o ścianę składając ręce na piersiach w oczekiwaniu, że zrozumieją mój przekaz popatrzyłam na nich pytająco marszcząc przy tym brwi.
- Tak słoneczko czy coś się stało? - zapytał w końcu tata.
- To wy mi powiedzcie! - rozkazałam.
Tym razem to oni zmarszczyli brwi i popatrzyli pytająco. Byłam pewna, że wiedzą o czym mówię, tylko nie chcą mi powiedzieć. Mój ojciec wziął do ręki kubek z kawą i otworzył usta by coś powiedzieć, ale mama była szybsza:
- Dowiemy się wreszcie, dlaczego jesteś na nas zła?
Dalej stałam tak jak na początku, przewracając oczyma na każdą stronę. Popatrzyłam na tatę, który uśmiechnął się pod nosem.
- Czyli Gabe Ci już powiedział? - zabrał głos.
- Tak - pokiwałam twierdząco głową - Dlaczego wyjeżdżacie?
- Od ostatnich przygód zdecydowaliśmy, że tak będzie lepiej. Jesteś już dorosła i wiemy, że sobie poradzisz, bo jesteś również silna. Od zawsze chcieliśmy mieszkać w Hiszpanii, ale nie chcieliśmy Cię zabierać, bo Anglia była Twoim miejscem. Nie chcieliśmy Cię z tąd zabierać.
- Mogliście chociaż powiedzieć, że wyjeżdżacie.
- To o tym chcieliśmy porozmawiać - poinformowała mnie mama.
- A co na to Gabe? - spytałam - Twierdzi, że nie chce jechać.
- Tylko tak mówi, przekonamy go.
- Dobra, jak chcecie - rzekłam - Gabe!
Chłopak momentalnie pojawił się na dole. Złapałam go za rękę i wyszliśmy z domu. Wpakowaliśmy się do auta i odjechaliśmy.
- Tak - pokiwałam twierdząco głową - Dlaczego wyjeżdżacie?
- Od ostatnich przygód zdecydowaliśmy, że tak będzie lepiej. Jesteś już dorosła i wiemy, że sobie poradzisz, bo jesteś również silna. Od zawsze chcieliśmy mieszkać w Hiszpanii, ale nie chcieliśmy Cię zabierać, bo Anglia była Twoim miejscem. Nie chcieliśmy Cię z tąd zabierać.
- Mogliście chociaż powiedzieć, że wyjeżdżacie.
- To o tym chcieliśmy porozmawiać - poinformowała mnie mama.
- A co na to Gabe? - spytałam - Twierdzi, że nie chce jechać.
- Tylko tak mówi, przekonamy go.
- Dobra, jak chcecie - rzekłam - Gabe!
Chłopak momentalnie pojawił się na dole. Złapałam go za rękę i wyszliśmy z domu. Wpakowaliśmy się do auta i odjechaliśmy.
*****
Kilka godzin później
Mój brat był bardzo zadowolony z tego, że zabrałam go na kręgielnie. Mieliśmy jechać jeszcze na lody, ale zadzwoniła Melisa i chciała porozmawiać. Odwiozłam więc brata, a sama pojechałam na spotkanie do Resto Baru. Przy jednym ze stolików zauważyłam Mel. Podeszłam i usiadłam na przeciwko jej.
- Co było takie pilne, że chciałaś mnie widzieć? - zapytała zawieszając torebkę na krześle.
- Chciałam porozmawiać. Wiesz, że zawsze chciałam zostać modelką.
- Ale jesteś psychologiem - przypomniałam. - Sorry kontynuuj!
- No właśnie. Dostałam propozycję pracy w modelingu.
- Ooo to cudownie, gratulację - przytuliłam przyjaciółkę.
- Muszę wyjechać 1 stycznia.
- Wyjechać? - posmutniałam. - Gdzie?
- Do Kanady.
- Na ile?
- Jeśli dostanę tam pracę to na długo, jeśli nie to po dwóch miesiącach się widzimy.
- Mhm w porządku, ale będziesz dziś na urodzinach moich i Lou?
- To oczywiste. Nie chciałabym przegapić takiej imprezy.
Rozmawiałyśmy tak chwilę, a chwila minęła o 18. Obie pożegnałyśmy się i wsiadając do swoich aut odjechałyśmy. Wprowadziłam samochód Malika do garażu i poszłam schodami do domu. Przebrałam się, umyłam ręce i poszłam do kuchni pomóc dziewczynom w przygotowaniach.
- Trochę się spóźniłaś - skomentowała moja siostra.
- Tak wiem.
- Później nie mogłaś? - dodała i zniknęła gdzieś za drzwiami.
- Co ją ugryzło? - rzuciłam w stronę dziewczyn.
Wzruszyły ramionami i zajęły się przygotowaniami. Courtney zabrała mnie do garażu po alkohol. Zeszłyśmy na dół i wzięłyśmy skrzynki z alkoholem, ale Cou zatrzymała się i usiadła na jednej z szafek.
- Trzeba to zanieść - powiedziałam.
Zauważyłam, że dziewczyna zaczęła bujać w obłokach trzymając w rękach swój telefon, wzięłam go i przeczytałam s-mesa od jakiegoś Edwarda. "Jesteś dla mnie jak powietrze. Potrzebuję Cię xx". Dziewczyna ocknęła się i zabrała mi swój telefon.
- Nie znasz przysłowia "Co nie twoje to nie ruszaj"? - uśmiechnęła się. - Chodź zanieść skrzynki.
Zdziwiłam się zachowaniem Cou, ale bardziej interesowało mnie kim do cholery jest ten Edward? Poszłam za dziewczyną. Odstawiłyśmy alkohol na stole. Potem wzięłam się z Louisem za ogarnianie muzyki. Zgrywaliśmy na pendriva różne hity. Niall załatwił nam głośniki i jedzenie. Dochodziła 19:30. A dziewczyny nadal szykowały koreczki. Mieliśmy duży ogród i tam chcieliśmy zrobić całą imprezę.
- Ile właściwie ma być gości? - spytaliśmy razem z Tomlinsonem.
- 125 - odezwał się Malik, który nie wiadomo skąd się wziął.
- Skąd to wiesz? I gdzie byłeś? Skąd taka suma?
- Ochroniarz mi powiedział.
- A odpowiesz na drugie pytanie? - spytałam.
- Aaa byłem załatwić coś związanego z waszą imprezą i czeka was niezła niespodzianka. A na trzecie odpowiedzcie sobie sami.
Usiadłam na kolanach Zayna i ucałowałam jego słodkie usta. A na zegarku pojawiła się 20:00 zawołałam dziewczyny i poszłyśmy się szykować. Wybrałyśmy sukienki:
Eleanor to:
Danielle to:
Courtney to:
Tracy to:
Ja to:
Chłopaki:
Uczesałyśmy się nawzajem i pomalowałyśmy. Akurat byliśmy gotowe o 20:55, a goście już zaczęli się zbierać. Przywitałam się z każdym i to samo zrobił Louis. Na urodzinach pojawiły się również Destiny i Alex. Mimo, że nie znał Louisa to mu również podarowały prezent. Na urodzinach pojawiły się również siostry Lou i Liama, oraz brat Nialla i siostry Zayna no i siostra Harrego miło, że wpadli.
- Hej Louis! - zobaczyłam sylwetkę Kelly. - I Hej Mia! Wszystkiego najlepszego!
Dała nam do rąk pudełeczka. Odłożyliśmy je na stos prezentów i wróciliśmy do reszty gości. DJ zapodał kolejny kawałek, a ludzie tańczyli. Już od około godziny Zayn tańczył z Kelly, to było jak dla mnie dziwne, no bo oni byli razem, ale już nie są i nie słyszałam żeby się pogodzili. No faktem jest to, że spędzili razem święta, a ja wypijałam 5 drinka.
- Co za dużo to nie zdrowo - Lou wyrwał mi kieliszek z alkoholem.
- Oddaj! - rozkazałam.
- Chyba śnisz, że dam Ci wypić dalej. Będziesz pijana.
- Chyba raz mogę się zabawić i popić.
- Ale odpocznij chwilę od alkoholu.
Lou odszedł, ale za to przy moim boku pojawił się Malik.
- Zatańczysz? - zapytał.
- A co Kelly Ci się znudziła?
- Co? - zaśmiał się - Jesteś zazdrosna?
- Nie - skłamałam, ale nie wyszło mi to najlepiej - Czego się dziwisz? Znam Kelly i jest puszczalska, a ty to każdą być przeleciał!
Czy ja to powiedziałam głośno?
- Nie mów tak! Kocham tylko Ciebie - przytulił mnie i pocałował moje czoło - Naprawdę.
Westchnęłam i chwyciłam rękę Zayn prowadząc go na parkiet. Niespodzianką Malika okazał się koncert Cheryl Cole, który wypadł naprawdę świetni i wszyscy dobrze się bawili przy jej piosenkach. Impreza zaczęła robić się ciekawsza, ponieważ wszyscy byli już napici włącznie ze mnę i odprawiali niezłe głupoty. Jedyny Liam, nie pił. Z jednej strony to chyba dobrze, bo wszystkich tak jakby miał na oku, więc nic złego nie mogło się stać. Dochodziła już 00:00 a my wciąż mieliśmy głośną muzykę. Niczym się nie przejmowaliśmy, bawiliśmy się do upadłego. Niektórzy skakali do basenu, chlapiąc przy tym innych, ale Ci co już byli mokrzy dołączali do nich, a więc basen był pełen ludzi. A woda wystryskiwała na kafelki. Niektórzy bawili się trochę inaczej.
Na początek chcę
podziękować wszystkim moim czytelnikom i osobom, które komentowały
rozdziały, a tym samym sprawiały mi przyjemność i motywowały do dalszej
pracy. Bardzo podobało mi się prowadzenie tego blogga, dlatego też nie
mam zamiaru zrezygnować. Jestem wdzięczna tylu wyświetleniom! Naprawdę
ogromne DZIĘKUJĘ! Nie wiem jak będę mogła się odwdzięczyć!...Blogg to
ogromna odpowiedzialność, ale myślę, że z tą odpowiedzialnością dałam
sobie radę i nie zawaliłam :) Jestem wdzięczna każdemu komentarzowi i
wejściowi na moim bloggu. Pozdrawiam najmocniej! I życzę miłej reszty
wakacji x
PS Jak pojawi się kolejna część informacja pojawi się natychmiast na tym bloggu <3
Zdziwiłam się zachowaniem Cou, ale bardziej interesowało mnie kim do cholery jest ten Edward? Poszłam za dziewczyną. Odstawiłyśmy alkohol na stole. Potem wzięłam się z Louisem za ogarnianie muzyki. Zgrywaliśmy na pendriva różne hity. Niall załatwił nam głośniki i jedzenie. Dochodziła 19:30. A dziewczyny nadal szykowały koreczki. Mieliśmy duży ogród i tam chcieliśmy zrobić całą imprezę.
- Ile właściwie ma być gości? - spytaliśmy razem z Tomlinsonem.
- 125 - odezwał się Malik, który nie wiadomo skąd się wziął.
- Skąd to wiesz? I gdzie byłeś? Skąd taka suma?
- Ochroniarz mi powiedział.
- A odpowiesz na drugie pytanie? - spytałam.
- Aaa byłem załatwić coś związanego z waszą imprezą i czeka was niezła niespodzianka. A na trzecie odpowiedzcie sobie sami.
Usiadłam na kolanach Zayna i ucałowałam jego słodkie usta. A na zegarku pojawiła się 20:00 zawołałam dziewczyny i poszłyśmy się szykować. Wybrałyśmy sukienki:
Eleanor to:
Danielle to:
Courtney to:
Tracy to:
Ja to:
Chłopaki:
Uczesałyśmy się nawzajem i pomalowałyśmy. Akurat byliśmy gotowe o 20:55, a goście już zaczęli się zbierać. Przywitałam się z każdym i to samo zrobił Louis. Na urodzinach pojawiły się również Destiny i Alex. Mimo, że nie znał Louisa to mu również podarowały prezent. Na urodzinach pojawiły się również siostry Lou i Liama, oraz brat Nialla i siostry Zayna no i siostra Harrego miło, że wpadli.
- Hej Louis! - zobaczyłam sylwetkę Kelly. - I Hej Mia! Wszystkiego najlepszego!
Dała nam do rąk pudełeczka. Odłożyliśmy je na stos prezentów i wróciliśmy do reszty gości. DJ zapodał kolejny kawałek, a ludzie tańczyli. Już od około godziny Zayn tańczył z Kelly, to było jak dla mnie dziwne, no bo oni byli razem, ale już nie są i nie słyszałam żeby się pogodzili. No faktem jest to, że spędzili razem święta, a ja wypijałam 5 drinka.
- Co za dużo to nie zdrowo - Lou wyrwał mi kieliszek z alkoholem.
- Oddaj! - rozkazałam.
- Chyba śnisz, że dam Ci wypić dalej. Będziesz pijana.
- Chyba raz mogę się zabawić i popić.
- Ale odpocznij chwilę od alkoholu.
Lou odszedł, ale za to przy moim boku pojawił się Malik.
- Zatańczysz? - zapytał.
- A co Kelly Ci się znudziła?
- Co? - zaśmiał się - Jesteś zazdrosna?
- Nie - skłamałam, ale nie wyszło mi to najlepiej - Czego się dziwisz? Znam Kelly i jest puszczalska, a ty to każdą być przeleciał!
Czy ja to powiedziałam głośno?
- Nie mów tak! Kocham tylko Ciebie - przytulił mnie i pocałował moje czoło - Naprawdę.
Westchnęłam i chwyciłam rękę Zayn prowadząc go na parkiet. Niespodzianką Malika okazał się koncert Cheryl Cole, który wypadł naprawdę świetni i wszyscy dobrze się bawili przy jej piosenkach. Impreza zaczęła robić się ciekawsza, ponieważ wszyscy byli już napici włącznie ze mnę i odprawiali niezłe głupoty. Jedyny Liam, nie pił. Z jednej strony to chyba dobrze, bo wszystkich tak jakby miał na oku, więc nic złego nie mogło się stać. Dochodziła już 00:00 a my wciąż mieliśmy głośną muzykę. Niczym się nie przejmowaliśmy, bawiliśmy się do upadłego. Niektórzy skakali do basenu, chlapiąc przy tym innych, ale Ci co już byli mokrzy dołączali do nich, a więc basen był pełen ludzi. A woda wystryskiwała na kafelki. Niektórzy bawili się trochę inaczej.
Mimo wszystko świetnie bawiliśmy się, albo takie odniosłam wrażenie. Po chwili poczułam zimne ręce na swojej talii. Z początku myślałam, że to Zayn, ale gdy się odwróciłam się zobaczyłam Louisa. Chłopak przyciągnął mnie bliżej siebie powodując, że czułam jego oddech na swoim karku. Spojrzałam w jego niebieskie oczy i po prostu zapomniałam o tym, że to nie jest Zayn. On odwzajemnił pocałunek, który z chwilą stawał się coraz bardziej namiętny. Wskoczyłam na jego ręce zaplątując go nogami wokół jego talii. Trzymał swoje ręce nisko na moim karku, a ja swoimi objęłam jego twarz.
Nie wiem co we mnie wstąpiło. Nie wiem jak mogłam zdradzać Zayna, ale w tamtej chwili nawet nie wiedziałam co robię. Byłam pijana. W moich żyłach płyną sam alkohol. Louis wszedł ze mną do domu i położył na kanapie siadając obok mnie. Odwróciłam się w jego stronę, a w jego oczach zobaczyłam pragnienie, w moich oczach można było zobaczyć to samo. Louis wziął mnie na ręce, a później poczułam, że idziemy w górę. Nie myliłam się, bo szliśmy po schodach. Lou zamknął drzwi na klucz i położył mnie na łóżku. Nachylając się nade mną całował moje usta.
- Kocham Cię - szepnął mi do ucha.
- To to udowodnij - zachichotałam.
Chłopak uśmiechnął się łobuzersko i znów zaczął całować moje usta. W jednej chwili jego ręce znalazły się pod moją bluzką, która chwilę później wylądowała na ziemi, a koło niej bluzka bruneta. Swoimi rękami dotarł do zapinki mojego stanika i zsunął go ze mnie. To samo zrobił ze spodniami. Leżałam przed nim w samej bieliźnie, a chłopak miał na sobie jeszcze spodnie. Pomogłam mu je ściągnąć i rzuciłam je na podłogę.
Potem oboje pozbyliśmy się bielizny. A później doszło do stosunku...
******
Kolejnego dnia.
Obudziłam się ogromnym bólem głowy. Nic nie pamiętałam. Odwróciłam się i obok siebie zobaczyłam Louisa. Pierwszą moją myśl było "Co on do cholery robi w moim łóżku?" Nie długą chwilę potem zorientowałam się, że jestem naga i nagle wszystko mi się przypomniało, nie wiem jak, ale przypomniało mi się. Zayn i Kelly, Impreza, Alkohol, Dłonie Louisa na mojej talii, jego oczy, pocałunek, pokój...
- O kurwa! - krzyknęłam.
-------------------------------
PS Jak pojawi się kolejna część informacja pojawi się natychmiast na tym bloggu <3