piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 15.

Impreza miała rozpocząć się o 21:00, a dochodziła prawie 20, więc wspólnie z Seleną, Melisą, Danielle, Eleanor, Perrie, Naomi, Lily i siostrami Zayna zaczęłyśmy się szykować. Nie chciałam zapraszać Perrie, ale dziwnie by to wyglądało. Podkreśliłam oczy ciemną kredką i pomalowałam rzęsy, a później dodałam trochę błyszczyku na usta. Jeśli chodziło o makijaż to nie przesadzam za bardzo. Ubrałyśmy się w swoje sukienki. Ja ubrałam się w sukienkę w panterkę. Kiedy uznałyśmy się nawzajem za gotowe zeszliśmy na dół, gdzie czekali już chłopcy. 
- Wow - zabrzmieli prawdomównie. 
- Dziękuję - powiedziała Pezz. 
Jak się okazało dziewczyna mojego przyjaciela nie jest taka zła, prócz tego że strasznie się rządzi, ale to mi nie przeszkadza, w końcu sama stawiam na swoim. Właśnie wybiła 21, i w tamtym momencie ktoś zapukał w drzwi. 
- Otworzę! - wrzasnął Horan. 
Nialla nie było przez jakiś 10 minut, bo wtedy do salonu wpadli goście, niczym się nie przejmując zaczęliśmy tańczyć. Powiem, że świetnie się bawiliśmy. Później Sel zaproponowała karaoke. Wszystkim ten pomysł się spodobał, ale nie wszyscy z niego skorzystali. Później dopiero zaczęła się zabawa, bo dołączył do nas alkohol, typu: wódka i piwo. Nie było osoby, która nie szalała! Bawiliśmy się na całego. W pewnym momencie Zayn zabrał mnie na parkiet, czułam to, że tańczę i, że kołyszę się, później przestałam tańczyć czułam jak ktoś ciągnie mnie za rękę. Idziemy, już nie tańczymy. W tamtym momencie urwał mi się film...

*****

Obudziłam się przy Zaynie, może raczej obięta ręką Malika, bez ubrań. O godzinie 13:40. Nie pamiętam za bardzo co się stało później. Po chwili obudził się Zayn. 
- Czy my to...? - zapytałam. 
- Tak. - odpowiedział. 
Rzuciłam w niego poduszką. 
- A to za co? - spytał zdenerwowany. 
- Może za to, że byłam pijana a ty to po prostu wykorzystałeś! - krzyknęłam. 
- Nie denerwuj się tak - uspokajał mnie. 
Wyszłam z pokoju narzucając na siebie kołdrę. Poszłam szybko do łazienki. Wzięłam jakiekolwiek ciuchy i poczułam ból głowy. Zwymiotowałam. Źle się czułam. Zeszłam na dół i wzięłam jakąś tabletkę, później przysiadłam na sofie. Złapałam się za głowę, która tak bardzo bolała. Po chwili przysiadła się do mnie Selena wraz z Melisą i Lily. Oparłam się głową o ramię jednej z przyjaciółek i tak leżałam, przez pewien czas. 
- Mia! - rzuciła nagle Lily. - Podrzucisz mnie na samolot? 
O cholera! Zupełnie zapomniałam o mojej kuzynce, która dzisiaj już wyjeżdża.
- Tak, podrzucę - stwierdziłam. - A nie chcesz zostać do końca wakacji?
- A mogę? - uniosła się z kanapy wpatrując we mnie.
- Jeśli rodzice Ci pozwolą.
Lily zaczęła skakać i kręcić się dookoła kanapy, następnie pobiegła do swojego pokoju zadzwonić. W pokoju zostałam tylko ja z przyjaciółkami. Melisa zdawała się nas nie słuchać, nie dlatego że gadałyśmy o nudnych rzeczach, tylko dlatego, że myślała o czymś innym. Do salonu wpadli Zayn i Louis. Wstałam z kanapy i oddalałam się, gdy...
- Mia, poczekaj. Porozmawiajmy chociaż! - zatrzymywał mnie Zayn.
- Nie chcę z Tobą rozmawiać - wrzasnęłam.
- Co się stało? - wtrącił się Lou.
- Nie twój interes! - wyrwaliśmy oboje.
Opuściłam salon, przy czym znalazłam się na tarasie. Usiadłam na jednym z schodków i wybrałam numer do Tracy, której nie było przez noc w domu. Zaczynałam się martwić.
- Tracy - krzyknęłam, gdy ktoś odebrał słuchawkę.
- Twoja siostra zostanie przez jakiś czas u mnie, chyba że ty się zjawisz w parku nie daleko Twojego domu za godzinę - powiedziała jakiś męski głos.
- Kto ty?
- Zobaczysz na miejscu. Masz tam być za godzinę, albo twoja siostra zginie! - powtórzył się.
- Dobra. - nie zastanawiałam się długo. - Ale moja siostra ma być w dobrym stanie.
- O to się nie martw.
- Mia! Nie!! - usłyszałam krzyki mojej bliźniaczki.
- Tracy... - nagle usłyszałam sygnały. Facet się rozłączył.
Posiedziałam jeszcze chwilę na świeżym powietrzu. Nie chciałam o tym nikomu mówić, bo nikogo nie chciałam wplątywać w moje problemy. Po 30 minutach siedzenia, weszłam do środka, ubierając na siebie miętowe converse, oraz czarny sweter.
- Gdzie idziesz? - zainteresowała się Selena.
- Przejść się - powiedziałam zestresowana.
- Czym się tak stresujesz? - zaciekawił się Malik.
- Wcale się nie stresuję - zaprzeczyłam - Cześć!
Wybiegłam z domu. Bałam się go, tego faceta. Do parku tak jak powiedział ten koleś przez telefon, miałam niedaleko. Szłam ze spuszczoną głową i miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuję, ale co chwilę gdy się odwracałam nikogo za moimi plecami nie było. Czułam się niekomfortowo. Kiedy już znalazłam się w parku, to usiadłam na pierwszej lepszej ławce. Spojrzałam na godzinę. Miałam jeszcze 5 minut, do przyjścia tego gościa. Przeczekałam je i z daleka zauważyłam podjeżdżającego czarnego dżipa. Wstałam na równe nogi i zbliżyłam się do idących facetów i mojej siostry. Tracy rzuciłam się mi na szyję i zaczęła płakać. Nie rozumiałam dlaczego, przecież ją ratuje, powinna się cieszyć.
- Amelia nie rób tego! - błagała.
- Muszę! Zrobię to dla Ciebie - powiedziałam.
To znaczy moja siostra nie wiedziała, że jak już tak siedziałam na ławce wymyśliłam plan. Wydawał się dobry i nawet wykonalny.
- Jak pokażę na palcach trzy uciekasz - szepnęłam jej na ucho.
- A ty?
- Będę tuż za Tobą - obiecałam i przytuliłam ją. Wydawało się jakby była moją młodszą siostrą.
Podeszłam bliżej wielkich facetów i jednego młodego. Zaczęłam ich zagadywać, złapali to, bo rozmawiali z mną normalnie. Schowałam rękę za plecy i trzymałam ją tak, aby Tracy mogła zobaczyć znak, który miałam chwilę potem pokazać.
- Teraz! - krzyknęłam i zaczęłam uciekać trzymając za rękę siostrę.
- Kurwa! - syknął jeden z nich i zaczęli nas gonić.
Nie spodziewałam się, że to wyglądało aż tak komicznie, bo za drzewami zauważyłam Louisa i Zayna zwijających się ze śmiechu, w momencie kiedy groziło nam niebezpieczeństwo. Mimo tego, że dla nich to było śmieszne to razem z moją bliźniaczką uciekałyśmy. Szybko wlazłyśmy na drzewo i zostałyśmy tam do momentu, aż wszystko się uspokoiło, a do nas podbiegli nasi przyjaciele.
- Dobra scenka! - wydusił z siebie Lou.
- Jaka scenka? - zapytała Tracy.
- Jak udało wam się namówić Carlosa? - spytał Zayn.
- To on nazywa się Carlos? - zainteresowałam się.
- To przecież wasz bart - powiedział Malik.
- Co?! - zdziwiłyśmy się tak jak oni informacją, że nie wiemy kim on jest. Obaj weszli na górę i zaczęli nam opowiadać całą historię wziętą z naszego życia. Tylko skąd oni to mogli wiedzieć? Ale z jednej strony zapomniałam, że Zayn i Louis pracują w firmie i to właśnie tam się dowiedzieli. Tylko trochę mnie to dziwi, bo myślałam, że firma jego ojca to firma w której pracują nad jakimiś papierami, a nie nad jakimiś kryminałami. No widocznie się myliłam. Czemu ja właściwie rozmawiałam z Zaynem? Nie wiem. Ale teraz nie miałam głowy by się z nim kłócić, raczej martwiłam się o to, że nie wiem nic o Carlosie, który jest prawdopodobnie moim bratem. Stanęłam na jednej z gałęzi i poszłam dalej, na nic nie uważałam. No i przez moją nieuwagę zleciałam na ziemię obijając się o ziemię. Nic mi nie było, bo czułam się lepiej niż przedtem.
- Amelia nic Ci nie jest? - zapytał jakiś koleś.
- To ja nazywam się Amelia? - spytałam.

***
(Zayn) 

O rany! Amelia ma chyba amnezję. Spojrzeliśmy wszyscy na nią zdziwieni jej zachowaniem. Nie wiedziała jak się nazywa, ani kim my jesteśmy. 
- Ooo, ale ładny słup - powiedziała uśmiechając się. 
- Mia to jest drzewo - Louis podszedł do niej, a ja razem za nim. 
- Ale ty przystojny! - rzuciłam w moją stronę. 
- Aha. 
Tracy, ja i Louis naprawdę byliśmy zdziwieni tym, że straciła pamięć, zabraliśmy ją do lekarza, gdzie zachowywała się również jak pokręcona, nie jestem pewien jak zachowywała się w gabinecie, ale na poczekalni jak wariatka. Pan Dorley (lekarz) powiedział, że jej strata pamięci nie potrwa długo, ale może nie pamiętać wielu rzeczy, a może nawet i ludzi.
- Niedługo czyli ile? - zapytałem.
- Nie więcej niż tydzień - poinformował.
- Dziękują - powiedzieliśmy chóralnie.
Poszliśmy na plac zabaw. Dziwnie się tak czułem, bo już dawno się nie bawiłem na tym placu. Mia zaczęła bujać się, ślizgać, kręcić na karuzeli, bujać się na konikach i wspinać po drabinkach, zachowywała się jak dziecko. Nie tylko mnie dziwiło to w jaki sposób się zachowywała, bo przechodni ludzie, również robili miny zdziwienia. Tracy i Lou pobiegli do domu, by poinformować resztę o tym co się stało. Zabrałem ją z placu i złapałem za rękę, a ona mocno się zaczerwieniła-. Bałem się jednak trochę o to, że znów będzie miała o to do mnie żal, ale przecież może już zapomnieć o wczorajszym dniu. Poszliśmy do domu. Przed wejściem puściłem jej rękę i oboje przekroczyliśmy próg jej domu. Nikogo w środku nie było, bo wszyscy byli już u Seleny. Zostaliśmy więc sami.

***
(Mia) 

- Ale fajna dziura! - wskazałam na okno.
- Mia - warknęła Melisa stojąca za mną - Co ty wyprawiasz? 
- Melisa, ja... - zapomniałam, że w pokoju jest Zayn. 
- Co? Skąd ty ją pamiętasz? 
- Zayn, pamiętam ją, bo...
- A teraz nagle mnie pamiętasz? - zdziwił się.
- To był żart! - krzyknęłam.
- Co?! 

-------------------------------------------------------- 
Może być ten rozdział? 
Wydaję mi się, że jest długi, ale oceńcie to sami <3 

4kom=next <3

11 komentarzy: