poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 14.


- Muszę Cię prosić o przysługę - powiedziała. 
- Pewnie, zawsze Ci pomogę, tylko jaką? - spytałam, widząc zdziwienie mojej siostry. 
- Przenocujesz mnie kilka dni? - rzuciła szybko. 
- Spoko - odpowiedziałam. - A co się stało? 
- Wywalili mnie z wynajmowanego, bo nie płaciłam. - wyznała cicho.
- Dlaczego? - próbowałam nie wyrażać swojego gniewu.
- Bo... - zatrzymała się rozglądając się po lokalu - Bo tak.
- Dobra. Dziś kończę o 18, możesz poczekać przed domem - rozkazałam.
Pożegnałam się z siostrzyczką i wróciłam do swojej pracy. Kelly wciąż rozmawiała z dziewczyną Malika. Obie dziwnie mi się przyglądały, czułam się niezręcznie, jakbym miała coś na spodniach albo na bluzce, a może na włosach? Ugh, nie wiedziałam o co im chodziło. Do baru wszedł właśnie Gabe i podbiegając do mnie przytulił mnie, a wtedy poczułam takie ciepłe powietrze.
- Mia! Proszę, nie gniewaj się na rodziców - krzyknął.
-Cssiii! - uciszałam go. - Będę, bo mnie oszukali, w ważnej sprawie...
- Daj im to wyjaśnić. - błagał rzec mówiąc na kolanach.
- Zgoda, przyjdę do was jak znajdę czas!
Wyszedł szczęśliwy. Z jednej strony nie chciało mi się z nimi rozmawiać, ale z drugiej mogłam się więcej dowiedzieć o swojej rodzinie. Była dopiero 16:15, ruch klientów pomniejszył się, a Kelly została zmieniona Naomi, która wydawała się ostatnio dla mnie bardzo miła. Widocznie czas zmienia ludzi. Z nudów zaczęłam sprzątać. Jakby szef nie mógł mnie puścić wcześniej, gdyż Oliver chciał mnie zmienić. Ale nie mógł! Po za tym za 30 minut mam być gotowa na spotkanie z naszym sponsorem. Oczywiście Ted też będzie z nami. Czas minął mi jak cała wieczność.
- Amelia - powiedział Ted. - Gotowa?
- Tak - odpowiedziałam posyłając wymuszony uśmiech.
Wsiedliśmy do jego auta i odjechaliśmy z parkingu naszej restauracji. Później znaleźliśmy się pod firmą ojca Zayna. Weszliśmy do biura i zasiedliśmy w miejscu wyznaczonym przez Yasera Malika. Formalności, dokumenty i to wszystko strasznie mnie nudziło. Nie wiem po co on mnie właściwie tam zabierał?! W umowie nie ma, że na każde spotkanie ma przychodzić współwłaściciel. "Spotkanie" skończyło się o 18:20 czyli już po mojej zmianie! Pan Bugs i tak pewnie nic z tym nie zrobi, mógłby chociaż dać mi 20 minut mniej kolejnego dnia. Kiedy już wychodziliśmy ojciec Zayna zatrzymał mnie na chwilę, a Tedowi kazał wyjść. Zbliżył się do mnie i swoim spojrzeniem wyrażał złość.
- Dlaczego namawiałaś moich pracowników do castingów? - zapytał surowo.
- Ja po prostu nie chciałam, aby zmarnowali swój talent - rzuciłam słabo.
Wciągnął i wypuścił powietrze po czym dodał:
- Zayn ma talent do papierów w mojej firmie, a nie do śpiewu.
- A słyszał pan go kiedyś? - spytałam niewyraźnie.
Spojrzał na mnie dziwnym spojrzeniem, takim który nie oznaczał nic dobrego, albo przynajmniej tak mi się wydawało.
- Słyszałem - stwierdził. - Chcę aby mój syn, zajmował się tym czym dotychczas, a nie jakimś śpiewaniem, więc proszę, abyś więcej im tego nie proponowała.
- Dobrze.
- Możesz iść - rozkazał.
Opuściłam jego gabinet, a kiedy już wyszłam zauważyłam Teda flirtującego z ładną blondynką, ale chyba na niego za młodą choć ona również wydawała się zainteresowana jego obecnością. Nie minęło za dużo czasu, do momentu aż zauważyli, że jestem tuż za nimi. Pan Bugs pożegnał się z kobietą i wyszliśmy z budynku. Ted podwiózł mnie pod dom, gdzie czekała moja urocza siostrzyczka.
DOM AMELII
- Przepraszam - rzuciłam w stronę bliźniaczki.
- Myślałam, że ktoś będzie. - powiedziała.
- Lily jest u koleżanki, spędza ostatnie dni najlepiej jak może - stwierdziłam z lekkim wzruszeniem - Już za dwa dni wyjeżdża.
Otworzyłam drzwi i obie wpakowałyśmy się do środka. Tracy zaniosła swoje walizki do pokoju, który jej wskazałam. Nie narzekała chociaż pokój nie był najlepszy. Stwierdziła tylko, że go ulepszy. Zeszłam na dół i usiadłam na kanapie w salonie. Zaczęłam rozmyślać o tym co powiedział Pan Malik w jego firmie, bo ja wcale nie próbowałam pakować się w nie swoje sprawy, nie chciałam aby zmarnowali swój talent to wszystko, nie chciałam aby stracili pracę, ale teraz jak już to opowiadam to wydaję mi się że mogłam z tymi castingami lepiej obczaić sprawę. Złapałam za pilota włączając TV, a dokładniej na program gdzie leciał x-factor. Większość przegapiłam bo były już finały. Niestety, a może stety chłopacy zajęli 3 miejsce! A kiedy składali pozdrowienia na ich liście znalazłam się ja i Lily.
- To nie koniec One Direction - powiedział w pewnym momencie Zayn.
Patrzyłam się w telewizor zszokowana jego słowami. Nie chciałam aby to był koniec, ale z jednej strony tak byłoby lepiej.

****

Rano obudziło mnie głośne pukanie drzwi. Zegarek wskazywał 7:30, ale kto by tak wcześnie pukał do mojego domu? Ubrałam swój różowy szlafrok i różowe buciki, na których były świnki i zeszłam na dół otworzyć drzwi. 
- Wiatmy! - krzyknęli podchodząc do mnie i przytulając. 
- Miła niespodzianka - powiedziałam zamykając za nimi drzwi. 
Klapnęli sobie na kanapie prosząc o coś do picia. Zaczęli dużo opowiadać, ale ja tam nie za bardzo już rozumiałam, bo przecież jeszcze dobrze się nie obudziłam. Zadawali mi masę różnych pytań, a na wszystkie odpowiadałam tylko "tak", lub nie". Po schodach schodziła właśnie Lily i Tracy. Obie zdziwiły się widokiem przyjaciół, jednak moja kuzynka szybciej się ogarnęła i rzuciła się na Nialla zamykając go w mocnym uścisku, prawdę mówiąc dobrze z sobą wyglądali. Poszłam do kuchni i wróciłam z tacą ciepłych herbat. Usiadłam na fotelu pomiędzy Louisem, a Liamem i oni zaczęli mnie gilgotać. Nie trwało to za długo, bo uwolniłam się od nich siadając na ziemi. Zayn poprosił mnie na górę, ale nie wiedziałam po co. Poszłam za nim na górę i zatrzymaliśmy się na korytarzu wtedy Malik uśmiechnął się do mnie i powiedział:
- Mia, ja cię naprawdę kocham - wybrał trochę nie ten moment - Wiem, że ty mnie kochasz tylko jako przyjaciela, ale ja czuję do Ciebie coś więcej...
- Zayn - przerwałam mu - Błagam Cię, nie mów nic dalej...
Weszłam do swojego pokoju, zaczynając wybierać ubrania. Zastanawiacie się czemu spłoszyłam Zayna? Tak naprawdę to sama nie wiem, bałam się chyba, że się popłaczę. Czemu? Bo, on też mnie kocha... Nie za bardzo wiedziałam co robić w tamtej sytuacji: powiedzieć mu, że też go kocham czy nie mówić i po prostu zostać przyjaciółmi? Długo się nad tym zastanawiała, aż wybrałam wersję b. No bo przecież on jest z Perrie, nie będę rozbijać czyjegoś związku. Miałam iść dzisiaj z Seleną na miasto, więc ubrałam się w sukienkę. Dostałam ją od mamy. Powiedziałam wszystkim na dole, że wychodzę:
- Ładnie wyglądasz - skomentował Malik.
- Dzięki - zarumieniłam się.
Wyszłam z domu kierując się pod studio mojej przyjaciółki pod którym mieliśmy się spotkać. Gdy dotarłam na miejsce ona już tam była, czekała na mnie. Od razu ruszyłyśmy w stronę galerii. Już dawno nie widziałam się z Sel. Z powodu moich wakacji i jej ciężkiej pracy. Moja przyjaciółka bardzo ciekawiła się co robiłam w momencie, kiedy wyjechałam po raz drugi. Nie powiedziałam jej prawdy. Nie to, że jej nie ufam, ale nie chciałam aby ktoś więcej o tym wiedział. Dopytywała jak tam u rodziców, czy "tata" dalej pracuje i w ogóle, ale ja takich rzeczy nie wiem. Już dawno się z nimi nie widziałam. W końcu zdecydowałam zmienić temat i pytałam czy radzi sobie z "paparatzie". Z tego co mówiła to wygląda na to, że podoba jej się to, że ktoś biega za nią, że zapraszają ją na wywiady, ale nie ukrywała, że czasem ma tego dość. Nie dziwię się. W każdym bądź razie, kupiliśmy dużo słodyczy i alkoholu na dzisiejszą imprezę, oraz nowe sukienki.
- Sel, mogę zaprosić moich nowych znajomych i Naomi? - spytałam.
- Em, no jasne. Przecież to będzie u Ciebie! - krzyknęła.
- Okey, dzięki - powiedziałam.
No to moja przyjaciółka zaszalała. W moim domu? Nie ważne. Na szczęście ona pomyślała, o dobrym spędzeniu weekendu, który akurat obie mamy wolny.

----------------------------- 
Jak wam się podobał ten rozdział? xd 
Sorry, że w pewnych momentach 
jest nie jasno, ale nie wiedziałam jak to wytłumaczyć! ;) 
Przepraszam!! 
3kom=next <3 

8 komentarzy: